Seniorzy: Festiwal nieporadności

Seniorzy: Festiwal nieporadności

Ciężko powiedzieć coś pozytywnego o takim meczu, jaki zagraliśmy w ostatniej kolejce. „Dostaliśmy lanie” czy „zostaliśmy sprowadzeni na ziemię” – takie określenia pasują jak ulał do tego, co wydarzyło się w sobotę na Karbiu.

Do spotkania z Rodłem Górniki przystępowaliśmy, mimo złej ostatnio passy, w roli faworyta. Co prawda w ostatnim sezonie rywal ten zdołał nas pokonać, jednak wcześniejsze lata zwykle pokazywały, że byliśmy i jesteśmy zespołem lepszym o klasę od rywala zza miedzy. Nawet w obecnym sezonie, mimo że Nadziei nie wiedzie się najlepiej i mamy swoje problemy, to byliśmy dużo wyżej od Rodła, które niemal dotknęło już dna. Przed meczem zatem była duża mobilizacja, i przekonanie o pewnym zwycięstwie.

Od początku ruszyliśmy na nich. Może nie było to wielkie oblężenie, ale jednak było widać która drużyna na boisku przeważa, która tworzy więcej sytuacji. W pierwszej połowie mogliśmy zdobyć kilka bramek, ale najbardziej wysuniętym tego dnia zawodnikom, czyli Aleksandrowi Barlikowi i Kamilowi Siwarskiemu brakowało zimnej krwi w sytuacjach, które na treningu bez problemu by wykorzystali. Może to stres, może presja, może ubiegający czas, a może wszystkie czynniki na raz spoczywające na barkach Nadziejowców zadecydowały o tym że piłki do bramki nie potrafiliśmy skierować. Niestety przed przerwą Rodło wyszło z jedną kontrą, i to starczyło by schodzić do szatni z jedno bramkowym prowadzeniem. Bramkę dla przyjezdnych zdobył Mateusz Haraziński po serii błędów naszych obrońców.

Na drugą połowę wyszliśmy wiedząc, że potrafimy strzelić dwie bramki, by jeszcze w tym meczu zainkasować trzy punkty. W tej części meczu spotkanie miało przebieg podobny jak w pierwszej – to znaczy że rywale się bronili wybijając piłkę daleko, broniąc się zaciekle, i ścigając się z naszymi obrońcami. W tym dniu na nas to wystarczyło. W 55 minucie Marcin Osmańczyk podwyższył wynik na 0-2. To nas podłamało, dodatkowo gdy nie udało się strzelić rzutu karnego to chyba już mało kto wierzył w odwrócenie losów meczu. Strzał Mateusza Duszyńskiego odbił bramkarz gości. W tym sezonie na trzy rzuty karne nie strzeliliśmy żadnego.

Do końca meczu siedzieliśmy na rywalach, ale w ataku nie wychodziło nam nic. Nawet, gdy posłaliśmy do przodu niemal całą drużynę. Skutek był taki, że goście wyszli z kontrą dwóch na dwóch, w polu karnym Haraziński ze spokojem pokonał bezradnego Szybiaka, strzelając swoją drugą bramkę i ustalając wynik meczu na 0-3.

0-3 z Rodłem – tak to wygląda. Po takim meczu nawet najwięksi optymiści nie myślą o czołowych lokatach, ale tylko o tym by udało się wreszcie zażegnać kryzys. Wiadomo, że mamy dobrą drużynę, którą stać na wiele. Problem ewidentnie leży w głowach zawodników, nie w nogach, i musimy z tym się zmierzyć. Niestety wyjścia z tej sytuacji nie będzie już szukał trener Tomasz Czaban, który postanowił podać się do dymisji. Trener, z którym Nadzieja awansowała do A-klasy i grała w niej przez następne dwa lata. Jego zasługi pozostaną zapamiętane na pewno na długo. Jednak to, przez co klub przechodzi w ostatnim czasie przelało czarę goryczy, i należało podjąć taką a nie inną decyzję. Nadzieję do końca rundy poprowadzi Jakub Jeżycki, obecny zawodnik klubu, trener drużyny juniorów starszych i dotychczasowy asystent Czabana.

Wspólnymi siłami będziemy próbowali odbić się od dna już w najbliższym meczu – w sobotę drugi mecz z rzędu zagramy u siebie, tym razem z Sokołem Zbrosławice. Powiedzieć, że będzie to trudny mecz, to nic nie powiedzieć. Potrzebujemy tych trzech punktów jak tlenu, i chcemy to zrealizować bez względu na klasę rywala. Na pewno będziemy walczyć do końca, bo ambicji nam nigdy nie brak. Każdy mecz zaczyna się od 0:0, nie jesteśmy więc na straconej pozycji. Jesteśmy w stanie wygrać każdy mecz, tylko potrzebujemy właśnie Waszego wsparcia już w sobotę. Bądźcie z nami!

NADZIEJA BYTOM - RODŁO GÓRNIKI 0:3 (0:1)

BRAMKI:

Haraziński 37', 79', Osmańczyk 55'

Mateusz Duszyński nie wykorzystał rzutu karnego.

SKŁADY:

NADZIEJA BYTOM:

Szybiak - Wierzbowski, Czykiel, Klyta, Kandziora - Musiał (Dukowski 84'), Orzeszek (Ciemięga 84'), Jeżycki (C), Glebowicz (Zawadzki 68') - Duszyński (Barlik 58'), Siwarski.

RODŁO GÓRNIKI:

Borkowski - Cichy, Haraziński, Nietsch, Nowak, Osadców, A.Osmańczyk, M.Osmańczyk (Kwiatkowski 80'), D.Tomszik (Czodrowski 87'), M.Tomszik, Wiglusz.

Autor: Jakub Dukowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości