Seniorzy: Wciąż bez punktów

Seniorzy: Wciąż bez punktów

W pierwszej z dwóch środowych kolejek w tej rundzie mierzyliśmy się z Silesią Piekary Śląskie, dla której to pierwszy sezon w historii. Jesienią ulegliśmy im na wyjeździe 2:4. Tak jak w poprzednich spotkaniach liczyliśmy na przełamanie i pierwsze zwycięstwo. Niestety, nie tym razem.

Wierzyliśmy w wygraną tym bardziej że z obozu rywali dotarły do nas informacje że drużyna nawet nie trenuje, a kadra zawodników ledwo zbiera się na spotkania. Jednak mecz zaczął się dla nas źle, bo już od 6 minuty przegrywaliśmy po bramce Sebastiana Chlebika. Niestety, później było jeszcze gorzej, bo po błędzie naszego bramkarza który wybił piłkę zdecydowanie zbyt blisko rywale wjechali z piłką do bramki drugi raz. Chwilę później sędzia podyktował rzut karny i chociaż Grzegorz Bednarkiewicz miał strzał Bartłomieja Podolskiego na rękawicy to jednak piłka wpadła do siatki. Trzy ciosy odebrały nam w tym momencie chęć do walki, co poskutkowało czwartym nokautem… swoją drugą bramkę zdobył Sebastian Gawlyta. Pokusiliśmy się o delikatną poprawę nastrojów przed zejściem na przerwę gdyż wreszcie pierwszą składną akcję po efektownym zagraniu piętką Mateusza Kandziory wykończył Dominik Warzycha. Każdy miał z tyłu głowy fakt że już ciężko będzie o coś powalczyć w tym meczu.

Przez dużą część drugiej połowy gra była bardzo wyrównana, goście w zasadzie nie zapędzali się pod pole karne gospodarzy tylko bronili wyniku wywalczonego w pierwszej odsłonie. Nadzieje obudził jeszcze wracający do formy Oskar Bajor który w 72 minucie zdobył dla nas drugą bramkę, jednak już 3 minuty później Artur Działach pokonał Bednarkiewicza po raz piąty i ustalił wynik na 2:5.

TSPN "NADZIEJA" BYTOM 2:5 KS JSS - SILESIA SP. Z O.O.

Dominik Warzycha 44', Oskar Bajor 72' - 6' Sebastian Chlebik,

17' Sebastian Gawlyta, 22' Bartłomiej Podolski, 42' Sebastian Gawlyta, 75' Artur Działach

NADZIEJA:

Bednarkiewicz – Musiał, Jasiński (Jendrzej 72’), Dzionsko, Klyta (Siwarski 46’) – Kolanek (Barlik 46’), Mazurkiewicz (C), Kandziora (Świątek 69’), Warzycha, Długosz (Chojnowski 46’) – Bajor (Dukowski 80’)

W sobotę graliśmy z drugą ekipą debiutującą w tym sezonie w bytomskiej B-Klasie, a więc z Nikolem Ruda Śląska, który swoje mecze w roli gospodarza rozgrywa na obiekcie należącego do klubu Orzeł Biały Brzeziny Śląskie.

Nikpol to jednak jedna ze słabszych drużyn w lidze, z którą jednak porażka oznaczałaby że przegoni nas w tabeli. Niestety, spełnił się najczarniejszy scenariusz…

Od początku meczu mieliśmy duży trud w przedostaniu się przez zasieki obronne Nikpolu, gdyż cała ich drużyna była ustawiona bardzo głęboko, a atakowali poprzez posyłanie górnych piłek na swojego rosłego napastnika. Mimo że mieliśmy więcej posiadania piłki to niewiele z tego wynikało. Akcje były budowane zbyt wolno, i nawet taka mało biegająca drużyna nadążała. Raz tylko Rafał Klyta udanie wrzucił na głowę do Bajora który jednak trafił w bramkarza, innym razem Aleksandrowi Barlikowi w kulminacyjnym momencie uciekła piłka, i w efekcie zamiast dograć komuś na do pustej bramki wyrzucił piłkę nad poprzeczką.

Staramy się rzadko narzekać na sędziego jednak tym razem arbiter wielokrotnie nie popisał się swoimi decyzjami, na przykład przy podyktowaniu kuriozalnego rzutu wolnego 25 metrów od naszej bramki, gdzie faul został odgwizdany po… krzyknięciu rzekomo faulowanego zawodnika gospodarzy. Do piłki podszedł Tomasz Andraczek i pewnym strzałem nie dał szans Szybiakowi mimo że ten wyciągnął się jak struna. Do przerwy 0-1 po wolnym którego nie powinno być.

Po przerwie rzuciliśmy się do odrabiania straty, nikt nie chciał przegrać z Nikpolem... Sygnał do ataku w 60 minucie dał kapitan Robert Mazurkiewicz który skierował piłkę do siatki i był remis 1:1! Jednak zamiast iść za ciosem… daliśmy się znów pokonać. Nasi obrońcy nie upilnowali groźnego i silnego Marcina Dziembały który ponownie dał prowadzenie ekipie gospodarzy. Przez pół godziny atakowaliśmy, rzucaliśmy do przodu kolejnych ludzi, dokonywaliśmy zmian, ale biliśmy głową o mur. Nie byliśmy w stanie go skruszyć. Nie dochodziliśmy nawet do zbyt wielu okazji.

Niestety porażka stała się faktem. I to z drużyną która nawet chyba zapomniała jak się cieszyć po meczu, bo dawno tego nie robiła. Pytanie czy zabrakło ambicji, determinacji, czy po prostu umiejętności? Odpowiedź na to pytanie jest trudniejsza niż można by się było spodziewać. To fakt, że już od dawna o nic nie walczymy w tym sezonie, ale czy na pewno? Czy na pewno chcemy skończyć ligę na ostatnim miejscu? Na pewno nie. Jest trochę czasu na przemyślanie i wzięcie się w garść, meczów do rozegrania zostało jeszcze sporo. Prędzej czy później jakieś punkty muszą przyjść, to nie ulega wątpliwości. Oby już w następnym meczu…

KS NIKPOL RUDA ŚLĄSKA 2:1 TSPN "NADZIEJA" BYTOM

Tomasz Andraczek 31', Marcin Dziembała 63', - 60' Robert Mazurkiewicz

NADZIEJA:

Szybiak – Musiał, Jasiński (Dukowski 65’), Dzionsko (Świątek 80’), Klyta (R.Jendrzej 83’) – Warzycha (J.Jendrzej 60’), Czykiel (Czyż 46’), Mazurkiewicz (C), Kolanek, Barlik (Kandziora 46’) – Bajor

Autor: Jakub Dukowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości