To już 7 lat i jesteśmy tam, gdzie nikt nas nie widział

To już 7 lat i jesteśmy tam, gdzie nikt nas nie widział

Niebawem wybije północ, a wraz z nią swój siódmy jubileusz zakończy Nadzieja Bytom. To najlepsza chwila, aby trochę powspominać o tym, co było. Wszystko po to, aby wszyscy, którzy dziś uczestniczą w życiu naszego klubu wiedzieli, jak ogromny postęp poczyniliśmy w tak krótkim czasie. Zapraszam na krótki i osobisty tekst.

18 maja 2008 roku - to dzień, który już na zawsze zostanie w mojej pamięci. To właśnie wtedy oficjalnie przyszła na świat Nadzieja Bytom. Klub, który w pierwszych miesiącach (a może nawet latach) był traktowany przez niemal wszystkich z politowaniem. Dzisiaj jednak minęło od tamtej chwili 7 lat i to ja mam prawo patrzeć na tych, co nie wierzyli, z wielkim politowaniem.

Zaczynaliśmy z kompletnym zerem. Ja i Maciej Chruściński. Mieliśmy jedynie plany i marzenia, bo poza tym nie było trenera, zawodników, boiska, sprzętu, a o pieniądzach nie wspominając. W dodatku rzeczywistość szybko okazała się brutalna, bo odbijaliśmy się od każdych drzwi nie mając nadziei, że podołamy.

Mijały jednak dni, tygodnie, miesiące, aż w końcu lata, a wszystko powolutku szło do przodu. Owszem, były wzloty i (prawie) upadki. Często walczyliśmy do ostatniej chwili o życie. Zawsze jednak była wiara, a także Nadzieja (tak, ta nazwa nie jest przypadkowa), że jutro będzie lepiej. Zaciskało się zęby, dokładało się do budżetu i ratowało, aby nie zawieść wszystkich tych, którzy przez nasz klub się przewinęli.

Wiedziałem, że nastaną chwile, kiedy w końcu będzie dobrze. Dziś wiem, że warto było czekać. Jesteśmy w miejscu, o którym te 7 lat temu mogłem tylko marzyć. Czy wierzyłem? Zawsze. Czy wątpiłem? Wiele razy.

Dzisiaj jesteśmy o lata świetlne do przodu patrząc na nasze początki. Mamy do dyspozycji stadion na Karbiu i nie musimy tułać się ze wszystkim po domach. Mamy dwie drużyny młodzieżowe: juniorów oraz młodzików. W dodatku gramy w A-klasie, a nasza sytuacja organizacyjna jest bardzo stabilna i zapowiada się, że będzie tylko lepiej.

To wszystko w 7 lat osiągnął klub, który startował od totalnego zera. Ja jestem dumny z tego, gdzie dzisiaj jesteśmy. Mogę jedynie podziękować wszystkim, którzy dołożyli do tego choćby małą cegiełkę. Nie będę wymieniał z imienia i nazwiska, bo mógłbym kogoś pominąć.

Przed nami kolejny rok pełen wyzwań, planów i wyzwań. Widzę jednak, że przyszłość rysuje się przed nami w bardzo jasnych barwach. Patrząc na to, jacy ludzie dziś kierują klubem, a także jacy trenerzy i zawodnicy w nim pracują, to wiem, że możemy osiągnąć bardzo wiele.

Nadzieja umiera ostatnia i to hasło cały czas przyświeca działalności naszego klubu. Dziś można trochę powspominać, ale od jutra kontynuujemy ciężką pracę, którą cały czas wykonujemy.

Robert Czykiel

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości