Seniorzy: upokorzeni w Krupskim Młynie
Fatalne błędy w obronie, nieskuteczność w ataku i brak szczęścia przy kilku strzałach. Przegraliśmy 0:7 z Nitronem, choć na tak wysokie lanie na pewno nie zasłużyliśmy. Grając jeden z najsłabszych meczów w sezonie mieliśmy wiele okazji, aby rezultat był znacznie mniej imponujący.
Zaczynamy fatalnie, bo już w czwartej minucie straciliśmy bramkę. Zawodnik gospodarzy chcąc wrzucić piłkę w pole karne, zrobił to tak niefortunnie dla nas, że futbolówka wpadła do siatki. Nie otrząsnęliśmy się jeszcze po tej bramce, a dostajemy kolejną. Za dalekie wyjście Macieja Biskupa, dogranie do środka i napastnik gospodarzy wpycha piłkę do pustej bramki. Dodać trzeba że przy obu bramkach nie popisał się nasz bramkarz i w zasadzie bez strzału rywali przegrywamy 0:2.
Po chwili rywale starają się wykorzystać nasze oszołomienie, ale dwukrotnie w sytuacjach sam na sam nie zdobywają bramki. Staramy się jakoś odpowiedzieć. Z dystansu próbuje Jakub Jeżycki, z pola karnego po rzucie rożnym dwukrotnie głową i raz nogą Robert Mazurkiewicz, ale nic nie wpada. Rywale za to sprytnie wykorzystują rzut wolny z boku boiska i uprzedzając bramkarza zdobywają trzecią bramkę.
Wreszcie w ostatniej minucie najlepsza nasza sytuacja w tej połowie. Zbyt krótkie podanie do tyłu rywali, sam na sam poszedł Tomasz Krawczyk, jednak nie zdołał pokonać bramkarza rywali. Później mamy jeszcze rzut wolny z 20 metra, ale niestety Jeżycki przestrzelił.
Na drugą połowę wychodzimy z zamiarem nawiązania walki. Co z tego, jeżeli po czterech praktycznie identycznych akcjach tracimy cztery bramki. Długie podanie ze środka na prawe skrzydło, spóźniony nasz obrońca i zawodnicy rywali dwukrotnie sam na sam, raz ładnie z dystansu, a raz jeszcze po podaniu do środka zdobywają cztery bramki. Dramat, po prostu dramat. A z przodu standardowo jak nie wpada, to nie wpada.
Szczęścia próbuje dwukrotnie Adam Pytlik jednak z 7 metrów strzela wprost w bramkarza, a chwilę później dobija na pustą bramkę i strzela w słupek. Do tego dobry strzał Krawczyka, który też zatrzymał się na słupku, a na koniec ładne obrony bramkarza rywali po strzałach Mateusza Kandziory i Marka Musiała.
Podsumowywać po tym meczu nie ma za bardzo co, bo mówiąc brzydko, daliśmy dupy po całości. Wypadałoby w kolejnych meczach się odgryźć i tu już nie po żadne punkty, utrzymania i inne cuda, tylko tak zwyczajnie dla siebie, żeby udowodnić samym sobie, że jednak w tą piłkę jakoś potrafimy (a potrafimy prawda?) kopać.
Nitron Krupski Młyn - Nadzieja Bytom 7:0 (3:0)
Bramki: Nowak (4, 12, 52, 55), Jaruszowiec (36), Gawlik (50), Piekacz (85).
Nitron: Daniel Małek - Jonasz Dubiel, Mikołaj Dubiel, Kamil Dyląg (46. Sebastian Piekacz), Krystian Gawlik (68. Sebastian Zielonka), Mateusz Jaruszowiec, Maciej Kołcz, Patryk Nowak, Maciej Pyda (57. Artur Parkitny), Piotr Śliwiński (71. Adam Kołcz), Szymon Weber.
Nadzieja: Maciej Biskup - Paweł Wierzbowski, Rafał Klyta, Robert Mazurkiewicz, Dominik Kolanek - Aleksander Barlik (54. Marek Musiał), Damian Ciemięga (54. Dominik Warzycha), Jakub Jeżycki, Adam Pytlik (76. Mateusz Duszyński), Mateusz Kandziora - Tomasz Krawczyk.
Żółte kartki: Kandziora, Kolanek.
Komentarze