Juniorzy: przyszedł pierwszy kryzys

Juniorzy: przyszedł pierwszy kryzys

Po serii zwycięstw naszych juniorów niestety przyszedł zimny prysznic. Najpierw LKS Żyglin rozbił "Młode Lwy" aż 9:1. Potem był remis z Tęczą Zendek, który nie powinien się przydarzyć.

Pogrom w Żyglinie

Po ostatnich świetnych występach nasi juniorzy tym razem zanotowali solidne lanie na boisku Żyglina. Kiepskim usprawiedliwieniem jest fakt, że zabrakło trzech wyróżniających się zawodników, a czwarty przebywał na boisku tylko 20 minut, po których po kontakcie z bramkarzem (jakieś fatum chyba) opuścił boisko z uszkodzonym nosem.

Nie ma tu co opisywać każdej bramki z osoba dla przeciwników, bo było ich aż 9. Myślę, że opiszę tylko kilka przełomowych momentów meczu. Pierwszy z nich to na pewno dwa szybko stracone gole. Później odpowiadamy po bardzo ładnej akcji i wrzutce Jendrzeja strzelać próbował Chojnowski, ale jego strzał odbił bramkarz. Do dobitki pośpieszył Iciaszek i z zimną krwią wykorzystał tą sytuację.

Niestety, chwilę później fatalny błąd w kryciu Chojnowskiego i rywale z dużą pomocą szczęścia wyrównują. Następnie szansę na przywrócenie nam nadziei zmarnował Fitler, który w sytuacji sam na sam uderzył wprost w bramkarza. Potem sprawy w swoje ręce postanowił wziąć sędzia dyktując takiego karnego, że większa część ludzi obecnych na meczu (i to głównie gospodarzy) po prostu zaczęła się z niego śmiać. Do przerwy dostajemy jeszcze jedną bramkę i ostatecznie przegrywamy 1:5.

Po przerwie jeszcze przez chwilę walczymy. Próbujemy, ale liczne rzuty wolne z dogodnych pozycji nie przynoszą praktycznie w ogóle zagrożenia. Szczęścia próbują też Iciaszek i Gwioździk marnując dobre sytuacje, ale to dzisiaj nie był nasz dzień. Gospodarze odpowiadają czterema bramkami i ostatecznie przegrywamy 1:9.

Co do meczu to, może taki zimny prysznic dobrze nam zrobi, bo niektórym po pierwszych meczach za dużo zaczęło się wydawać. Druga sprawa, to lepiej w jednym meczu stracić 9 bramek, niż w 9 kolejnych po jednej. No i wreszcie poznamy odpowiedź na pytanie czy jesteśmy już prawdziwą drużyną, bo wygrywać to zawsze jest łatwo, natomiast podnieść się po porażce to coś co charakteryzuje naprawdę zgrane drużyny.

Niespodziewany remis z Tęczą

Relacja z meczu juniorów będzie krótka, bo za bardzo nie ma o czym pisać. Przegrywamy (bo ten remis trzeba traktować w kategorii porażki) z dziesięcioma ambitnie walczącymi chłopakami z Tęczy Zendek. O naszych sytuacjach nie ma co pisać za wiele, bo dobre lub bardzo dobre sytuacje marnują chyba wszyscy nasi zawodnicy za wyjątkiem może trójki obrońców.

Niestety, mecz ten, pomimo dużego zaangażowania i ambicji, której chłopakom nie idzie odmówić, pokazał że na boisku trzeba przede wszystkim myśleć, czego w niedzielę stanowczo zabrakło. Tyle nieprzygotowanych strzałów i wrzutek, że można by obdzielić kilka innych spotkań. Do tego fatalne wyprowadzanie kontr, gdzie czasami w sytuacji 3 na 3, czy 4 na 4 nie potrafiliśmy nie tylko strzelić bramki, ale nawet wypuścić kolegę na dobrą pozycję.

Bramkę tracimy po kontrze, dobrym dograniu z lewego skrzydła i strzale praktycznie do pustej bramki. Do tego goście mieli jeszcze w przeciągu 90 minut ze 3-4 dobre okazje, które jednak marnują albo świetnie bronił Pietrasch. My gola zdobywamy po rzucie karnym, gdzie lecącą do bramki piłkę ręką zablokował jeden z zawodników gości. Skutecznym egzekutorem karnego, po rękach bramkarza okazał się Fitler. I to tyle jeśli idzie o nasze wątpliwej jakości niedzielne popisy.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości