Sparing: hokej na trawie z Unią Świerklaniec

Sparing: hokej na trawie z Unią Świerklaniec

Nadzieja nie zwalnia tempa i rozgrywa mecz za meczem. W środę naszym rywalem była Unia Świerklaniec, a więc kolejna drużyna z katowickiej okręgówki. Tym razem był bardzo zacięty pojedynek, po którym przegraliśmy 5:7.

Bramek było tak dużo, że w naszej relacji skupimy się głównie na nich. Chcąc jednak ogólnie napisać o meczu to trzeba uczciwie przyznać, że Unia piłkarsko na pewno była lepsza i bardziej dojrzała. Niemal każda akcja była przemyślana, a wyprowadzanie piłki od bramkarza czasami mogło robić wrażenie.

Nasza drużyna nie pełniła jednak roli statysty. Były momenty, że to my przejmowaliśmy inicjatywę, a szczególnie, gdy stosowaliśmy wysoki pressing. Niestety, za dużo było przestojów, w których całkowicie oddawaliśmy pole ekipie ze Świerklańca. No i za dużo było również indywidualnych błędów w defensywie.

Zaczęło się bardzo obiecująco, bo po kilku minutach prowadziliśmy 1:0. W zamieszaniu podbramkowym Tomasz Krawczyk zablokował zawodnika rywali, dzięki czemu Aleksander Barlik z bliska trafił do siatki. Niestety, goście bardzo szybko odpowiedzieli, gdy napastnik Unii również z bliskiej odległości pokonał Piotra Surusa.

Niewiele później znowu prowadziliśmy. Na własnej połowie rzut wolny rozegrał Robert Czykiel, który zagrał na wolne pole do Krawczyka. Doświadczony napastnik urwał się obrońcom i spokojnie pokonał bramkarza. 2:1 ale... radość nie trwała długo. W wyniku złego krycia zawodnik ze Świerklańca urwał się defensywie i podcinką wyrównał stan meczu.

Przed przerwą padły jeszcze trzy gole. Najpierw na 3:2 trafił Barlik, który skutecznie wykonał rzut wolny. Piłka wprawdzie poleciała w środek, ale bramkarz miał utrudnione zadanie, bo w ostatniej chwili zmieniła trochę kierunek lotu. Do remisu doprowadził... Paweł Wierzbowski, który po interwencji Surusa i będąc kilka metrów przed bramką tak niefortunnie wybił piłkę, że ta wpadła do naszej siatki. Na szczęście błyskawicznie odpowiedział Krawczyk, który ładnym strzałem z boku pola karnego trafił na 4:3.

Początek drugiej połowy to... dwa fatalne błędy przy rzutach rożnych gości. Najpierw źle pokryty zawodnik rywali pięknym strzałem z pierwszej piłki wrzucił piłkę Surusowi za kołnierz. Chwilę później kolejny rożny i tym razem kompletny brak krycia, dzięki czemu napastnik Unii głową trafił na 5:4. To nie koniec festiwalu błędów, bo przy szóstym golu zawinił nasz bramkarz, który interweniując przed polem karnym wślizgiem nie wybił piłki i rywal pobiegł na pustą bramkę, co oczywiście wykorzystał.

W końcu przyszło nasze przełamanie. Piłkę na wolne pole dostał Krawczyk, który strzałem sprzed pola karnego strzelił kontaktowego gola, a sam skompletował hat-tricka. Niestety, nie udało się dogonić rywala, a to drużyna ze Świerklańca zadała decydujący cios. Źle w piłkę trafił Robert Mazurkiewicz, piłkarz Unii znalazł się sam na sam z Surusem i trafił na 7:5.

Jak widać, wynik bardziej przypomina te, które na co dzień padają w rozgrywkach hokejowych. Martwią trochę błędy w obronie, ale te jeszcze będą się zdarzać z racji wprowadzania nowego ustawienia. Cieszy skuteczność i momentami fajne dla oka akcje. No i przypomnieć należy, że rok temu, gdy Unia grała z nami w A-klasie, to była drużyną z innego świata. Teraz natomiast byliśmy w stanie nawiązać równorzędną walkę. Nadal jednak trzeba pracować, bo jest jeszcze wiele mankamentów do wyeliminowania.

Nadzieja Bytom - Unia Świerklaniec 5:7
Bramki: Krawczyk x3, Barlik x2.

Nadzieja: Piotr Surus - Dominik Kolanek, Robert Czykiel, Rafał Klyta, Paweł Wierzbowski - Aleksander Barlik, Damian Ciemięga, Robert Mazurkiewicz, Martin Majchrzak, Mateusz Kandziora - Tomasz Krawczyk.
Ponadto grali: Damian Ciemięga, Jakub Kołodziej, Mateusz Duszyński, Patryk Kubacki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości