Ludzie Nadziei: Krzysztof Burdziński
Po pewnej przerwie wracamy do artykułów z cyklu Ludzie Nadziei, które przedstawiają osoby ściśle związane z naszym klubem. Po sylwetkach Macieja Chruścińskiego oraz Roberta Czykiela przyszedł czas na kolejną osobę. Tym razem przedstawiamy Dyrektora ds. Organizacyjnych Nadziei Bytom, czyli Krzysztofa Burdzińskiego.
Funkcja: Dyrektor ds. Organizacyjnych
Imię: Krzysztof
Nazwisko: Burdziński
Data urodzenia: 26.05.1969
Wykształcenie: średnie
Hobby: sport (głównie piłka nożna), muzyka (prawie wszystko od klasyki, rocka progresywnego, poprzez folk celtycki do…. techno ), filmy i literatura (głównie s.f. ), ostatnio coraz częściej etnografia (głównie kultura celtycka) i zgłębianie religioznawstwa.
W Nadziei od: duchowo od czerwca, ciałem od 16. sierpnia br.
W jakich okolicznościach zainteresował się Pan Nadzieją Bytom oraz co skłoniło Pana, aby w końcu aktywnie wspomóc tę inicjatywęi dołączyć do Klubu?
- Przed sezonem całkiem przypadkowo wszedłem na stronę Nadziei. Pojawienie się nowego klubu w Bytomiu założonego przez dwóch młodych „szaleńców” uznałem za wielką sensację godną uwagi. Intrygowało mnie to do tego stopnia, że od tego momentu podglądałem stronę niemal dziennie i niecierpliwie czekałem na pierwszy mecz chłopaków. Tragiczna porażka jakiej byłem świadkiem jako kibic w inauguracji sezonu zmusiła mnie do napisania komentarza z uwzględnieniem kilku uwag i spostrzeżeń. Po kilku dniach doszło do spotkania z Prezesem, a w rezultacie propozycja współpracy na którą się zgodziłem. To bardzo ciekawe przeżycie: tworzyć coś z niczego, budować od podstaw, zwłaszcza w przestrzeni moich zainteresowań.
Jak z perspektywy czasu ocenia Pan sytuację panującą w Nadziei? Jaki widzi Pan przyszłość Klubu?
- Okazuje się, że co z zewnątrz wydaje się banalnie proste i łatwe w realizacji, tak naprawdę wymaga sporego wysiłku i omijania wielu kłód pod nogami. Uważam, że ani klub, ani drużyna nie była kompletnie przygotowana na start w B klasie w sezonie 2008/09. To było totalne szaleństwo na wariackich papierach i tylko dzięki determinacji większości piłkarzy, trenera i Zarządu udało się zapobiec ostatecznej katastrofie. Teraz wiele spraw jest już uporządkowanych, reszta uporządkuje się wkrótce. Wbrew temu co pokazuje tabela, sportowo też wygląda to coraz lepiej. Czas chaosu już minął. Wiosną będzie dużo lepiej. Przyszłość klubu? Parę tygodni temu bym się wahał, ale teraz zaryzykuję: w 2108 roku huczne obchody jubileuszowe klubu posiadającego własny obiekt i kilka drużyn, w tym seniorską, która już dawno zapomniała o grze w B, czy nawet A klasie.
Jakie stawia Pan cele przed samym sobą oraz wszystkimi ludźmi związanymi z Klubem?
- Małymi, ale przemyślanymi krokami do przodu. Uważam, że działanie w ten sposób od samego początku istnienia fenomenu jakim jest Nadzieja sprawdza się doskonale. Jako najstarszy w chwili obecnej przedstawiciel klubu postanowiłem sobie strzec tego założenia. Tu nie ma miejsca na wielkie cele, bo to może doprowadzić do niecierpliwości i nerwowych działań z groźbą ponownego chaosu. I nie ma moich celów. Są nasze cele. Naszym celem na teraz jest doprowadzenie spraw sportowych, organizacyjnych i finansowych do takiego stanu, w którym wszystko będzie funkcjonowało jak należy w ściśle określonych schematach, odpowiednim ładzie i dobrej atmosferze. Bez obaw o przyszłość. Spokojnie robiąc swoje, krok po kroku osiągniemy ten cel. A wtedy pomyślimy o kolejnym, ambitniejszym.
Komentarze