Rekord, jakiego w XXI wieku nie było

Rekord, jakiego w XXI wieku nie było

Nadzieja Bytom w sezonie 2021/22 zdeklasowała rywali na półmetku rozgrywek, nie pozwalając sobie na stratę nawet jednego punktu. Po takiej rundzie zawodnicy bytomskiej drużyny po ostatnim meczu mogli zejść z boiska z wysoko uniesionymi głowami. Jednak mało kto sobie zdaje sprawę, że rezultaty osiągnięte przez naszych seniorów mogą okazać się historycznym osiągnięciem, którego jeszcze długo nikt nie pobije.

Pomimo niskiego poziomu rozgrywek na jakim w tej chwili bez wątpienia się znajdujemy, bardzo rzadko można było doświadczyć sytuacji, że jedna z drużyn z ligowej stawki wyraźnie przewyższa pozostałe, bądź w sytuacji odwrotnej (choć to akurat zdarzało się już częściej) któryś klub nie był w stanie podjąć równorzędnej rywalizacji z żadnym z rywali z tego samego szczebla. Ostatnie lata zmagań czy to w klasie B, czy klasie A pokazały nam, że pomimo pół-amatorskiego w najlepszym wypadku podejścia, rozgrywki na ogół zawsze były w miarę wyrównane, tak samo jak dzieje się to w wyższych, profesjonalnych ligach. Tutaj nigdy silniejszy przeciwnik nie wygrał żadnego meczu na stojąco, każde zwycięstwo trzeba było wybiegać i wywalczyć, choć czasami końcowy wynik kończył się wpadką, tak samo jak drużynom teoretycznie słabszym nie raz i nie dwa zdarzało się urywać punkty potentatom. Podjęliśmy się więc zadania sprawdzenia, kiedy ostatnio zdarzyła się drużyna, która w bytomskiej B-Klasie wygrała wszystkie mecze od pierwszego do ostatniego. Najlepszym narzędziem do tego wydaje się być znany portal 90.minut.pl, jednak tam historia rozgrywek z uzupełnionymi wynikami sięga tylko do 2001 roku. Okazało się że w ostatnich 20 latach nie znaleźliśmy drużyny, która wygrała wszystkie swoje mecze. Postanowiliśmy więc sprawdzić, czy znajdzie się chociaż drużyna, która wygrała wszystko w samej rundzie jesiennej. Tym razem również nikogo nie znaleźliśmy. Jesteśmy więc świadkiem niezwykle wyjątkowej sytuacji - jesteśmy pierwszą drużyną od co najmniej 20 lat (a można założyć że jest to znacznie dłuższy czas) która zanotowała komplet zwycięstw na półmetku sezonu. Bez choćby jednego remisu. Niesamowite osiągnięcie. Ostatnią drużyną, która zakończyła rundę jesienną bez żadnej porażki był LKS Żyglin w sezonie 2004/05 - jednak w tym przypadku po drodze przydarzył się jeden remis. Znaleźliśmy również przykłady Andaluzji Piekary Śląskie (sezon 2003/04, bilans 6-3-0) oraz Unii Świerklaniec (sezon 2002/03, bilans 9-1-0), jednak 100% wygranych nie miał nikt. Innym ciekawym przypadkiem był jeszcze sezon 2007/08, kiedy to Szombierki Bytom zdecydowanie wygrały rozgrywki B-Klasy z bilansem 25-0-1. Jedna jedyna porażka przez cały sezon, która przydarzyła się właśnie w pierwszej części sezonu, jednak która sprawia że ten przypadek również przebiliśmy... Przypomnijmy jeszcze raz: Nadzieja Bytom 2021/22 - 13 rozegranych meczów / 13 wygranych.

Być może z tego artykułu emanuje pycha bądź poczucie wyższości. Prawda jest jednak taka, że rzadko kiedy w naszej historii mieliśmy prawo czuć taką dumę. Nawet sezon 2013/14 w naszym wykonaniu, który zakończył się przecież pierwszym historycznym awansem, nie był idealny, nawet wtedy przydarzyło się kilka wstydliwych wyników. Poprzednie lata były przepełnione uczuciami takimi jak niedosyt, rozczarowanie, poczucie utraconej szansy. Po zakończeniu sezonu zazwyczaj towarzyszyło nam zrezygnowanie i frustracja. Zachodziliśmy w głowę, jak przezwyciężyć niemoc. Teraz możemy z pełną śmiałością i powagą powiedzieć, że zrobiliśmy duży progres. Nieoceniona w tym zasługa naszego trenera. Mateusz Markiewicz pojawił się w naszym klubie na początku 2019 roku, zatem już niedługo miną trzy lata naszej współpracy. Do tej pory nie zawsze było tak, jak sobie wymarzyliśmy. Przecież dwa lata z rzędu byliśmy w czołówce ligi, jednak za każdym razem brakowało kropki nad "i". Jednak w naszym przypadku cierpliwość popłaca, i właśnie teraz możemy zbierać owoce współpracy i czerpać z ostatnich doświadczeń pełnymi garściami. Nasza drużyna stała się rozpędzoną maszyną, której w tym sezonie nikomu nie udało się jeszcze zatrzymać. Kluczem do sukcesu okazała się szczelna defensywa oraz finezja w przednich formacjach. Kilku kluczowych zawodników tworzących kręgosłup drużyny znalazło się w bardzo wysokiej dyspozycji, dzięki czemu jako całość mogliśmy złapać odpowiedni rytm i pewność siebie na boisku.

Jednak w zgodzie z prawdą, zdarzyło nam się kilka słabszych momentów, z których co prawda wychodziliśmy obronną ręką, więc jeśli myślimy o awansie i dobrej grze w wyższej klasie to musimy koniecznie wyciągnąć wnioski i nie popełniać tych samych błędów. Najtrudniejszym dla nas meczem było spotkanie z Silesią II Miechowice, które udało się po dramatycznej końcówce wygrać 3-2, jednak do około 70 minuty, nie potrafiliśmy dojść do głosu. Silesia była drużyną młodą, wybieganą, szybko operującą piłką, przez co nie nadążaliśmy za jej zawodnikami. Być może czasem powinniśmy częściej dostosowywać nasz skład do drużyny, z którą przychodzi nam się mierzyć. Kamyczkiem do ogródka jest też inne spotkanie wyjazdowe z Orłem Koty, gdzie do przerwy prowadziliśmy 4-0, a po przerwie po naszych własnych błędach rywale strzelili 3 gole i o mało co nie zakończyło się to katastrofą. Jest to więc nauczka dla nas, że nie wolno się dekoncentrować nawet gdy wynik jest mocno po naszej stronie. Innym razem w osiągnięciu wygranej pomogła nam komisja rozgrywek, gdyż otrzymaliśmy walkowera po meczu z Nitronem II Krupski Młyn, jednak na boisku był remis 1-1. Było to jednak dopiero w 2. kolejce ligowej, więc być może nie zdążyliśmy wtedy jeszcze wejść na odpowiednie tory i się na dobre rozpędzić. No i nie możemy zapomnieć o meczu z Sokołem II Orzech, które wygraliśmy 2-1, jednak w drugiej połowie byliśmy zepchnięci do głębokiej defensywy. Na naszą korzyść działa fakt, że wiosną wszystkie te mecze... rozegramy już jako gospodarze. Nie licząc wyżej wymienionych, żaden z ligowych rywali nie był w stanie poważnie nam zagrozić.

Nie ma co się oszukiwać że jesteśmy w tym samym składzie osobowym co w poprzedniej kampanii, bowiem latem dołączyło do nas kilku zawodników i w zdecydowanej większości były to wzmocnienia. Zaczynając od tyłu, możemy w końcu odetchnąć z ulgą i powiedzieć że mamy odpowiedni spokój na pozycji bramkarza. Bez dobrego goalkeepera nie ma dobrej drużyny. A my jesteśmy szczęśliwi podwójnie, gdyż są z nami teraz Patryk Ostymowicz oraz Damian Purolczak. Pierwszy wystąpił w 6 meczach i puścił tylko 1 bramkę (!) drugi w 4 (-5 bramek) i to dzięki nim w dużej mierze mamy najmniej straconych bramek w lidze. Jest to klasyczny kłopot bogactwa którego życzylibyśmy sobie na wszystkich pozycjach gdyż obydwaj panowie są fachowcami wysokiej klasy.

Niezniszczalny duet stoperów stworzyli Robert Czykiel oraz Witold Cierlica, obydwaj rozegrali komplet minut w bieżącym sezonie. Pierwszy po zawirowaniach na początku sezonu wcielił się w rolę kapitana zespołu i wcielił się w tę rolę znakomicie, zarażając resztę swoją niesamowitą charyzmą oraz wolą walki. Do tego okazał się świetnym egzekutorem rzutów karnych, gdyż wykorzystał ich aż sześć. Drugi zaś jest oazą spokoju w sytuacjach, gdzie wielu innych obrońców zapewne panicznie wybijałoby piłkę na oślep. Dołożył do tego 2 gole. W całej rundzie bez wątpienia był to świetnie uzupełniający się duet. Prawą stronę defensywy obstawiał Dominik Warzycha, który opuścił tylko jeden mecz. Po feralnej czerwonej kartce w poprzednim sezonie jest to zawodnik który zdecydowanie uspokoił się, niezwykle trudno go ominąć lub wyprzedzić, a przy tym jest wyjątkowo silny i mocno trzymający się na nogach. Kolejny mocny punkt. Tym razem trochę inaczej było po drugiej stronie, gdzie rundę rozpoczął występujący na tej pozycji od ponad dekady Michał Zawadzki jednak doznał on kontuzji i trzeba było szukać innych rozwiązań. Było tam dużo rotacji, jednak najczęściej występował Maciej Kaczor. Zawodnik bez większego doświadczenia akurat na tej pozycji, zdarzały mu się błędy przede wszystkim w ustawieniu, jednak poniżej przyzwoitego nie schodził, korzystając z podpowiedzi bardziej doświadczonych kolegów.

Bardzo silną i ważną formacją okazała się w tym sezonie pomoc. Zwłaszcza jeśli chodzi o środkowych pomocników sukces polegał na odpowiednim zbalansowaniu ustawienia z poszczególnymi zawodnikami, mając na uwagę ich umiejętności i możliwości. Starym-nowym odkryciem okazał się Mateusz Czyż, który przecież w poprzednim sezonie najczęściej występował na pozycji napastnika. Jego wystawianie na pozycji "nr 6" okazało się strzałem w dziesiątkę, i za to brawa dla naszego trenera który bardzo dobrze potrafi ocenić potrzeby drużyny i możliwości zawodników. Mateusz był w tej rundzie niczym skała, o którą rozbijały się co tydzień kolejne morskie fale (czytaj: przeciwnicy). Obok Dominika Warzychy kolejny zawodnik, z którym zderzyć się na boisku nie należy do rzeczy przyjemnych, znakomicie asekurował wszystkie nasze słabsze punkty, a także potrafił podłączyć się do akcji ofensywnej, czy wręcz sam ją rozwiązać (bramka z Iskrą Połomia - majstersztyk). Jakub Jeżycki miał być kluczowym zawodnikiem, jednak i jego dopadły problemy zdrowotne. Zdążył wystąpić w 3 meczach, a później w jego buty wskoczył Robert Mazurkiewicz, który pod koniec rundy osiągnął wysoką formę, chociaż przyzwyczaił nas że można spodziewać się po nim jeszcze więcej (na co liczymy wiosną). Rundę zakończył miłym akcentem w postaci bramki z Unią Świerklaniec, dzięki czemu wyśrubował swój rekord liczby sezonów ze strzeloną bramką do 12, w czym nie ma sobie równych.

Mówi się, że w drużynie większość zawodników niesie fortepian, by dwóch lub trzech mogło na nim grać. Janusz Barański rozsiadł się przy instrumencie i nie ma zamiaru nawet dopuszczać do niego innych. Już w poprzednim sezonie ściągaliśmy czapki z głów patrząc na jego wyczyny. A teraz znów rządził i dzielił. 11 goli. 5 asyst. Niesamowite są to liczby, tym bardziej że Janusz musiał pauzować w dwóch meczach. Stworzył niesamowity duet z Mateuszem Duszyńskim (o którym za chwilę) ale ciągle czuć jeszcze rezerwy. Jeden, dwóch, trzech rywali w pobliżu? A co się będę przejmował. A może komuś siateczkę? Nie ma problemu. Taki właśnie w tej rundzie był "Baran". Zabawa, i jeszcze raz zabawa. Graj nam tak dalej.

Na naszych skrzydłach tradycyjnie było najwięcej rotacji spośród wszystkich pozycji. Jednak w trakcie rundy pewne miejsce w składzie wywalczył sobie doświadczony Mateusz Kandziora. Również w jego przypadku trener wykazał się świetnym wyczuciem, wystawiając go nie tak jak przez lata po lewej stronie boiska, a po prawej. "Emil" schodząc do środka i mogąc posyłać bardzo groźne wrzutki lewą nogą siał w obozach rywali niesamowity popłoch, tym bardziej że w naszej drużynie jest komu robić pożytek z celnych dośrodkowań. Mateusz zanotował 2 bramki i 5 asyst, a świetny prezent sprawił sobie na urodziny w ostatnim meczu ze Świerklańcem, notując gola i asystę. Po drugiej stronie występowało kilku zawodników, najczęściej chyba Marek Musiał, kilka występów zaliczył również Bartosz Dzionsko, jednak jego często gnębiły kontuzję przez co nie mógł ustabilizować formy. Zdecydowanie jeśli na którejś pozycji powinniśmy znacznie zwiększyć jakość, to właśnie tutaj.

Na koniec nasz napastnik - Mateusz Duszyński, świetnie przecież znany kibicom z Karbia zawodnik po wojażach w częstochowskiej A-Klasie powrócił na stare śmieci i stał się zawodnikiem, którego potrzebowaliśmy. Piekielnie szybki, nie wiedzący co to stracona piłka. Potrafi w pojedynkę tak spressować obrońców rywali, że ci nawet w pozornie bezpiecznych sytuacjach zaczynają panikować, a czasem nawet tracić piłkę na rzecz naszego atakującego. Mateusz ma niesamowity dar do wygrywania pozycji w stykowych sytuacjach, których przecież w każdym meczu jest pełno. Strzelił 8 bramek, ale zanotował także 7 asyst, co świetnie pokazuje że "Dusza" potrafi również świetnie współpracować z całą drużyną, a zwłaszcza z Januszem Barańskim, który często dubluje pozycję napastnika przez co przeciwnicy przeważnie kompletnie nie wiedzą jak się zachować. Jeśli bowiem skupią uwagę na jednym, to po chwili bramkę strzela im drugi :) Takiego oto duetu doczekaliśmy się z przodu, który potrafi sam wygrywać mecze.

Zawodnicy, którzy występowali w rundzie jesiennej, lecz odegrali mniej znaczące role (kolejność wg rozegranych meczów:)

Marcin Dziagacz, Patryk Kubacki, Jakub Dukowski, Artur Babin, Mateusz Laszczyk, Grzegorz Prohassek, Mateusz Markiewicz, Wojciech Jabłoński, Daniel Kukuła, Jakub Jeżycki, Mateusz Skwarek, Krzystof Radoła, Robert Janiak, Patryk Szynal, Rafał Duszyński, Michał Zawadzki, Damian Gierat.

Autor: Jakub Dukowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości