Sparing: nieskuteczni, ociężali i najsłabsi w tym roku
W minioną sobotę podejmowaliśmy Iskrę Psary. Rywal z sosnowieckiej B-klasy i wydawało się, że będzie to łatwy pojedynek. To chyba wszystkich zgubiło, bo tak słabego spotkania w tym roku jeszcze nie zagraliśmy i rywale wygrali 3:1.
Iskra Psary to jedna z drużyn, która wciąż liczy się w walce o awans do sosnowieckiej A-klasy. Nasz sobotni rywal w klasie B zajmuje obecnie trzecie miejsce ze stratą sześciu punktów do lidera.
Od razu jednak trzeba zaznaczyć, że to nie był mecz ładny dla oka. Obie drużyny grały strasznie wolno, niedokładnie i oglądając to z boku momentami oczy same przymykały się do snu. Po pierwszej połowie powinniśmy jednak prowadzić kilkoma bramkami. Niestety, znowu popis nieskuteczności dał Aleksander Barlik, który musi popracować nad koncentracją w kluczowych momentach.
Nasz prawy pomocnik po raz pierwszy chciał zaskoczyć bramkarza sprytnym strzałem z bliska, ale został on wybroniony. Niedługo później Olek znalazł się sam na sam z golkiperem, ale jego podcinka była zbyt niska i skończyło się skuteczną interwencją bramkarza.
Kolejna szansa to strzał z dystansu Jakuba Jeżyckiego. Bramkarz Isky obronił z problemami, a parę chwil później wygrał kolejny pojedynek jeden na jeden z Barlikiem. Ten sam zawodnik miał jeszcze jedną szansę, ale po świetnym dośrodkowaniu Damian Ciemięgi w dogodnej sytuacji strzelił obok słupka.
Drużyna z Psar w pierwszej połowie tylko raz poważnie zagroziła naszej bramce. Maciej Biskup miał jednak sporo szczęścia, bo po jednym ze strzałów piłka odbiła się od słupka. Do przerwy 0:0 i wydawało się, że po zmianie stron będzie to wyglądało jeszcze lepiej.
Niestety, było jeszcze gorzej. Żółwie tempo obu drużyn się nie zmieniło, ale do tego my przestaliśmy kreować sobie klarowne sytuacje, a jeszcze zaczął się nasz festiwal błędów w naszej defensywie. Pierwszy "babola" zaliczył Patryk Kubacki, który zagrał na środek boiska... do rywala, który przyjął piłkę, uderzył sprzed pola karnego i pokonał Biskupa.
Nasz bramkarz następnie musiał wygrać pojedynek sam na sam i wybronić kolejny strzał z dystansu. Napór gości wytrzymaliśmy i wreszcie nastąpił nasz zryw. Był moment, który trwał około kwadrans, gdy w ofensywie pojawiła się dynamika. Efekt? Rywale nie wiedzieli, co się dzieje. Udało się nawet wyrównać, gdy Jakub Jeżycki z około 20 metrów... efektownie przelobował bramkarza. Wydawało się, że kolejne gole dla Nadziei są kwestią czasu. Niestety, znowu wszystko siadło i końcówka meczu to znowu fatalny styl z naszej strony.
W ostatnich minutach znowu inicjatywę przejęła Iskra, a my zaczęliśmy sprawiać jej zawodnikom prezenty. Najpierw było fatalne krycie po dośrodkowaniu z prawej strony i rywal spokojnie trafił na 2:1. Na koniec złe wybicie Denisa Glebowicza, który podał przeciwnikowi, ten nawinął sobie jednego naszego obrońcę i ustalił wynik na 3:1.
Trudno stwierdzić, czy forma w sobotnim meczu była efektem dyspozycji dnia, a może przemęczeniem. Na pewno nie można powiedzieć, że to rywal był tak dobry, no bo wcale tak nie było. Mamy nadzieję, że już więcej tak słabego meczu nie zobaczymy, bo w taki sposób w A-klasie się nie utrzymamy.
Nadzieja Bytom - Iskra Psary 1:3 (0:0)
Bramka: Jeżycki.
Nadzieja: Maciej Biskup - Paweł Wierzbowski, Rafał Klyta, Robert Mazurkiewicz, Dominik Kolanek - Aleksander Barlik, Jakub Kołodziej, Damian Ciemięga, Jakub Jeżycki, Mateusz Kandziora - Kamil Siwarski.
W drugiej połowie grali: Mateusz Duszyński, Denis Glebowicz, Marcin Fitler, Adam Pytlik, Michał Zawadzki.
Komentarze