Relacja: dramatyczna pierwsza połowa

Relacja: dramatyczna pierwsza połowa

Przyszłość Nowe Chechło pokonała nas na własnym stadionie 5:3. Mecz ustawiła pierwsza połowa, w której przegrywaliśmy 1:4. Po zmianie stron zaprezentowaliśmy się zgoła odmiennie, ale zabrakło czasu i szczęścia, aby odrobić tak dużą stratę.

W sobotnie popołudnie wraz z organizowanym przez nasz klub festynem przyszło nam rozegrać mecz ligowy, w którym przeciwnikiem była drużyna Przyszłości Nowe Chechło. Mecz rozpoczynamy bojaźliwie, brak biegania, walki, jakiegokolwiek pomysłu na grę, co skrzętnie wykorzystują goście.

Zaczynamy co prawda od dwóch strzałów z dalszej odległości, ale później źle założona pułapka ofsajdowa i w sytuacji sam na sam goście obejmują prowadzenie. Nie minęło 5 minut, a przegrywamy już 0:2. Błąd naszego stopera wykorzystał napastnik gości i w sytuacji sam na sam zdobywa drugą bramkę.

Nadzieję przywraca nam Kukuła, który wykorzystuje nieporozumienie w szeregach obronnych gości i uprzedzając bramkarza z bliska pakuje piłkę do siatki. Ta bramka powinna dodać nam wiatru w żagle, ale chwilę później rzut rożny kiepsko wykonany przez gości, piłka jakoś prześlizguje się przez całe pole karne i z bliska wpycha ją do siatki zawodnik gości.

Wreszcie ostatni akt tej katastrofalnej w naszym wykonaniu połowy. Długie podanie za linię obrony i w sytuacji sam na sam kolejna bramka napastnika Przyszłości. Odpowiedzieć jeszcze przed przerwą mógł Kukuła, ale po dobrym podaniu za długo zwlekał ze strzałem i potem posłał piłkę na wysokości trzeciego piętra, co ogólnie idealnie wpasowało się w naszą postawę w pierwszych 45 minutach.

W przerwie kilka mocnych słów, wychodzimy bojowo nastawieni powalczyć... i zostajemy skarceni piątą bramką po dalekim podaniu za obrońców i sytuacji sam na sam z bramkarzem, mimo rozpaczliwych wysiłków naszego obrońcy piłka ostatecznie wpada do siatki. 5:1 i nokaut, bo inaczej tego nie idzie nazwać. Mimo wszystko postanawiamy walczyć do końca, dobre podanie do Kandziory, który z rogu pola karnego uderza po długim słupku nie do obrony.

Chwilę później sytuacje marnuje Barlik, do niecelnego strzału próbował jeszcze dojść Kukuła, któremu zabrakło niewiele żeby wpakować piłkę do pustej bramki. Następnie dwie sytuacje sam na sam marnuje Barański. Warto jeszcze wspomnieć o groźnym rzucie wolnym w wykonaniu Jeżyckiego, który znakomicie obronił bramkarz.

Wreszcie krótko rozegrany rzut rożny, w polu karnym faulowany jest Pytlik, a pewnym egzekutorem "11" okazał się Kandziora zmniejszając rozmiary porażki. Kolejna sytuacja to okazja Prymki po rzucie rożnym, wreszcie po jednym z licznych rzutów wolnych z dalszych rejonów szczęścia próbują i Barański i Pytlik jednak bez rezultatów.

Podsumowując powiem krótko - wstyd stracić pięć bramek u siebie i to jeszcze przed tak licznie zgromadzoną z okazji festynu publiką. Pozostaje nam spróbować podnieść się już w środę w meczu z Piastem Ożarowice. Pozytywem jest to, że chyba już gorzej niż dzisiaj to nie zagramy, bo po prostu jest to niemożliwe.

Nadzieja Bytom - Przyszłość Nowe Chechło 3:5 (1:4)
Kukuła 21, Kandziora 54, 80 (karny) - Ł. Skiba, Smoliński, Puchała, Smoliński, Taszek

Nadzieja: Kamil Wiśniewski - Paweł Wierzbowski, Sławomir Marutschke, Michał Zawadzki - Aleksander Barlik (70. Damian Ciemięga), Robert Czykiel (56. Tomasz Prymka), Robert Mazurkiewicz (70. Mateusz Polnau), Jakub Jeżycki, Mateusz Kandziora - Daniel Kukuła (56. Mariusz Barański), Adam Pytlik.

Przyszłość: Sebastian Zedel - Mariusz Balawender, Adam Blacha, Sebastian Bury, Łukasz Furgaliński (75. Dawid Paruzel), Igor Michalak (60. Przemysław Kępiński), Przemysław Puchała, Łukasz Skiba, Mateusz Skiba, Marcin Smoliński, Denis Taszek.

Żółte kartki: Wierzbowski - Smoliński.

Powiązana galeria:
zamknij reklamę

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości