Seniorzy: Jest porażka z liderem, ale wstydu nie ma

Seniorzy: Jest porażka z liderem, ale wstydu nie ma

W meczu 8. kolejki bytomskiej Klasy B Nadzieja Bytom wybrała się na wyjazdowy mecz z Unią Świerklaniec, a zatem drużyną ze ścisłej czołówki tabeli. Pomimo wcale nie najgorszej gry ulegliśmy gospodarzom 0-4, którzy potwierdzili swoje aspiracje oraz to, że w tym sezonie mało kto będzie w stanie z nimi nawiązać równorzędną walkę.

Na Świerklaniec udawaliśmy się z uzasadnionymi obawami, bo każdy zna klasę tutejszej drużyny, ponadto w przedsezonowym sparingu właśnie od niej dostaliśmy bolesną lekcję futbolu przegrywając aż 0-9. Trzeba też dodać że praktycznie tuż przed niedzielnym starciem okazało się, że zabraknie dodatkowo trzech piłkarzy z kadry meczowej, więc w meczu mieliśmy ledwie dwóch rezerwowych, w tym bramkarza. Mimo to wszyscy chcieliśmy nie tylko wyjść na boisko i pobiegać 90 minut, ale też napsuć jak najwięcej krwi Unii.

No i od samego początku przez długi okres dzielnie stawialiśmy opór. Unia Świerklaniec mimo ogromnej przewagi w posiadaniu piłki i ogólnej kulturze gry, nie potrafiła nas ugryźć. Gospodarze grali bardzo mądrze, cierpliwie, wymieniali sporo podań na 30-40 metrze przed bramką Bednarkiewicza, ale i my zdołaliśmy kilka razy wyjść z groźnymi kontrami. Niestety, tak jak w poprzednich meczach, zabrakło wykończenia. Bramkę mógł zdobyć Mateusz Duszyński, którego uderzenie „z fałsza” minęło nieznacznie dalszy słupek. Również stałe fragmenty gry nie były tak groźne w naszym wykonaniu jak tydzień temu w zwycięskim meczu z Nikpolem. W końcu jednak gospodarze osiągnęli cel, jakim było wyjście na prowadzenie w meczu. Po wielu centrach w nasze pole karne w końcu w 36. minucie gry nastąpiła dobra wrzutka idealnie na głowę zawodnika gospodarzy Patryka Latuska, który wbił piłkę do braki nad głową bramkarza. Bednarkiewicz mógł się chyba zachować lepiej w tej sytuacji, choć przeszkodą nie do przejścia mogło okazać się rażące w oczy słońce. Nie zmienia to faktu że do przerwy wynik brzmiał 1-0 dla Świerklańca.

W drugiej odsłonie obraz gry nie zmienił się praktycznie wcale, czyli nadal to gospodarze dyktowali warunki gry i trzymali Nadzieję z dala od własnej bramki. Już 5 minut po przerwie sprokurowaliśmy rzut wolny 20 metrów od własnej bramki niemal idealnie na jej wprost. Niestety po chwili na własne życzenie przegrywamy już 0-2, gdyż najpierw ustawiamy mur w najgorszy możliwy sposób, czyli de facto nie zasłaniając żadnego słupka, a w następstwie piłkę pod pachą przepuszcza Bednarkiewicz. Niestety trzeba powiedzieć że wcale tak nie musiało się stać, bo samo uderzenie Marcina Jaskuły na kolana nie rzuciło… Gdy dochodziła godzina gry, były zawodnik Nadziei Krzysztof Kucharczyk, który tego dnia występował w roli kapitana drużyny gospodarzy, podwyższył wynik na 3-0, uderzając po ziemi z ostrego kąta. Wiele ciekawego się później nie dzieje, Unia Świerklaniec mając w ręce pewny wynik nie śpieszy się. Wspierana przez licznie zgromadzonych kibiców drużyna pewnie kontrolowała mecz, rzadko dając nam okazję na jakieś groźniejszy wypad. Jeszcze w samej końcówce po raz ostatni przyspiesza i efekcie Piotr Wyderka ustala wynik na 4-0.

Wynik chyba sprawiedliwy, temu nikt nie zaprzeczy, choć trudno oprzeć się wrażeniu że przynajmniej dwóm bramkom można było spokojnie zapobiec. Można się cieszyć że przynajmniej rezultat który poszedł w świat jest w granicach rozsądku, że wstydu nie ma, bo przed meczem były nawet takie głosy że wyjedziemy stamtąd z dwucyfrówką. Jednak marna to pociecha… Tym bardziej że spotkanie okupiliśmy kolejnymi osłabieniami. Mateusz Duszyński i Denis Glebowicz narzekają na urazy nóg, Marek Musiał nabawił się przeziębienia, z kolei Jakub Dukowski groźnie upadł na wyprostowaną rękę w trakcie meczu, co mogło skończyć się nawet złamaniem, na szczęście na strachu się skończyło.

W sobotę zmierzymy się na Karbiu z również znajdującą się ostatnio w wysokiej dyspozycji Iskrą Połomia. Już teraz wiadomo że w tym meczu wystąpimy prawdopodobnie w jeszcze bardziej okrojonym składzie niż ostatnio. Mimo to liczymy że uda nam się pokazać charakter, i w ostatecznym rozrachunku wyszarpiemy w tym meczu trzy punkty. Jak najbardziej jest to do zrobienia, potrzebujemy tylko wsparcia. Bądźcie z nami!

Autor: Kuba Dukowski

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości