Seniorzy: Rodło straszyło, ale to było za mało
Na dwie kolejki przed końcem brakuje nam jednego punktu, aby bez patrzenia w dół zapewnić sobie utrzymanie w A-klasie. To dzięki wyjazdowemu zwycięstwu 6:3 z Rodłem Górniki, które sprawiło, że awansowaliśmy na 12. miejsce. Mecz jednak nie był tak łatwy, jak wskazuje na to wynik. Relacja w rozwinięciu...
Nietypowo, bo w niedzielę przyszło nam mierzyć się z ostatnim w tabeli zespołem naszej ligi czyli drużyną Rodła Górniki. Piękna pogoda więc nic tylko grać. O boisku wypowiadać się nie będę, bo kto był na Górnikach, to widział i mimo że wiem że gospodarze wpływu na nie za wielkiego nie mają, to jednak walająca się gdzieniedzie skoszona trawa, którą wystarczyło po prostu zgrabić już im za dobrego świadectwa nie wystawia.
No ale przejdźmy do meczu, który z górki rozpoczynają gospodarze i już pierwsza akcja przynosi im prowadzenie. Rzut rożny, błąd w kryciu i napastnik Rodła strzałem przy słupku pokonuje naszego bramkarza. Na szczęście błyskawicznie odpowiadamy, długie podanie ze środka od Czykiela, o piłkę powalczył Bajor, Pytlik i bramkarz rywali, a ta ostatecznie trafia pod nogi Adama, który z bliska pakuje ją do siatki. 1:1 więc wydawałoby się sytuacja opanowana.
Nic bardziej mylnego, kolejna z naprawdę niezliczonej ilości w pierwszej połowie wrzutek za naszą linię obrony, niepewne wyjście naszego bramkarza i piłka po strzale głową na szczęście zatrzymuje się na słupku. Do tego jeszcze trzeba dodać kilka strzałów z dalszych odległości w wykonaniu Rodła. My następnie zaczynamy opanowywać grę, rzut rożny dla nas, kiepsko wykonany, ale ostatecznie piłka niewybita przez nikogo przelatuje na 5 metrze od bramki, gdzie Paweł Wierzbowski z bliska wpycha ją do siatki.
Później marnujemy kilka dobrych sytuacji, że wspomnę tylko o sam na sam w wykonaniu Pytlika, który z ostrego kąta postanowił podać do tyłu i ostatecznie nic z tego nie wyszło, czy też o dobrym strzale Barlika z rzutu wolnego obronionym przez bramkarza gospodarzy. Wreszcie jedna z ostatnich akcji tej połowy, błąd w zastawianiu pułapki ofsajdowej i w idealnej sytuacji napastnik Rodła strzela wprost w Prymkę. Przerwa 2:1 i wydaje się, że druga połowa grana przez nas z górki, to już w zasadzie formalność.
Jak się okazuje, jesteśmy w błędzie. Długa piłka za naszą linię obrony, błąd Wierzbowskiego, który fauluje w polu karnym napastnika gospodarzy i sędzia dyktuje rzut karny, który na bramkę zamienia zawodnik Rodła. Chwila zwątpienia w naszych szeregach, jednak odpowiadamy błyskawicznie. Podanie ze środka pola do Kandziory, który wrzucił piłkę idealnie na nogę Kukuły, któremu z bliska pozostało wpakować piłkę do bramki.
Chwilę później rzut rożny dla nas. Wrzutkę Kandziory na długim słupku zamyka Mazurkiewicz i z bliska wpycha piłkę do bramki. 4:2 i znowu wydawałoby się, mecz powinien być spokojny. I był, ale głównie dzięki Mateuszowi Prymce, który fantastycznie wybronił kilka sytuacji sam na sam i naprawdę nasza gra obronna w tym fragmencie gry wyglądała po prostu fatalnie.
Wreszcie po licznych zmarnowanych sytuacjach przez naszych ofensywnych zawodników, długa piłka ze środka pola do Bajora, który popędził na bramkę i mierzonym strzałem między nogami bramkarza zdobył piątą bramkę dla nas. Chwilę później rozpoczęcie ze środka i swój świetny występ psuje troszkę "Jasiu", który dostaje piłkę za kołnierz prosto ze środka boiska.
Na szczęście niewiele później faulowany w polu karnym jest Kukuła, a etatowy wykonawca rzutów karnych, czyli nasz kapitan, zamienia tego karnego na bramkę. Chwilę później sędzia kończy mecz, po którym jesteśmy już krok bliżej naszego celu i pomimo tego, że gra nie była najlepsza, to mało kto będzie o tym za jakiś czas pamiętał i liczyć będą się tylko i wyłącznie zdobyte punkty. Teraz w sobotę czeka nas pojedynek z Żyglinem, po którym możemy już sobie zapewnić na 100 % utrzymanie, także tylko walczyć tak jak dzisiaj, a będzie dobrze.
Rodło Górniki - Nadzieja Bytom 3:6 (1:2)
Bramki: Osmańczyk (4), Kocek (51, 87) - Pytlik (9), Wierzbowski (26), Kukuła (58), Mazurkiewicz dwie (64, 88. karny), Bajor (86).
Rodło: Damian Żelek - Krzysztof Buglowski, Mariusz Fiszer (55. Janusz Kandzia), Patryk Haraziński, Michał Kocek, Robert Konieczny, Rafał Nowak, Tomasz Osadców, Adam Osmańczyk, Marcin Tomszik (60. Paweł Więcek), Łukasz Więcek (75. Sebastian Gluch).
Nadzieja: Mateusz Prymka - Sebastian Klyszcz, Robert Mazurkiewicz, Paweł Wierzbowski - Aleksander Barlik (57. Daniel Kukuła), Robert Czykiel (61. Damian Ciemięga), Tomasz Prymka, Jakub Jeżycki, Mateusz Kandziora (70. Martin Majchrzak) - Adam Pytlik (77. Mateusz Polnau), Oskar Bajor.
Żółte kartki: Ł. Więcek, Haraziński - Kandziora, Bajor.
Komentarze