Seniorzy. Z 0:3 na 6:4. Niemożliwe zwycięstwo w Orzechu!

Seniorzy. Z 0:3 na 6:4. Niemożliwe zwycięstwo w Orzechu!

Seniorzy Nadziei Bytom odnieśli drugie zwycięstwo z rzędu. Kto był na wyjazdowym meczu z rezerwą Sokoła Orzech, ten zobaczył jeden z najbardziej szalonych meczów w życiu. W drugiej połowie przegrywaliśmy 0:3, by ostatecznie wygrać 6:4! Zwycięstwo dały nam dwie bramki Przemysława Michalika oraz po jednej Bartosza Dzionsko, Karola Skury, Roberta Czykiela oraz samobójczym trafieniu.

Takiego meczu jak ten z 3 kolejki sezonu 2020/21 dawno nie było i na pewno długo nie będzie. Nawet biorąc pod uwagę, że to tylko B-Klasa, i biorąc poprawkę na to, że "hokejowe" wyniki zdarzają się tu o wiele częściej niż na bardziej profesjonalnym poziomie, to przebieg spotkania był mocno niecodzienny.

Zdecydowanie źle weszliśmy w mecz. Z początku byliśmy minimalnie częściej przy piłce, jednak kompletnie nic z tego nie wynikało. A jak już dochodziliśmy do strzałów, to trzy razy piłka lądowała pod płotem daleko za bramką gospodarzy. Sokół za to kilka razy testował dyspozycję Dominika Cichońskiego w bramce, raz też futbolówka odbiła się od poprzeczki. Później jednak szczęście przestało nam dopisywać, i najpierw Kamil Niesler w 19 minucie, a później w 32 Dariusz Łagodziński umieszczali piłkę w naszej siatce. Do przerwy w ogóle nie mieliśmy pomysłu na zagrożenie bramce rywala. Jedyne potencjalne zagrożenie było jeszcze po rzucie wolnym naszej drużyny z bliskiej odległości, jednak Dominik Kolanek uderzał zbyt lekko. Do przerwy 2-0, a nastroje panujące w naszej ekipie nie były najlepsze.

Pięć minut po przerwie wynik na 3 do 0 podwyższył jeszcze Paweł Piekarczyk. I chyba w 99 procentach przypadków można by było zakładać, że już jest po meczu. Ale nie tym razem, nie tego dnia. Bo to, co zaczęło się dziać w Orzechu później, będzie kandydować do miana jednego z najlepszych come-backów w historii Nadziei. Zaledwie dwie minuty po trzeciej bramce dla rezerw Sokoła odpowiedzieliśmy bramką niezawodnego Bartosza Dzionsko. A w 57 minucie za sprawą bramki Przemysława Michalika z bardzo ostrego kąta złapaliśmy kontakt. Drużyna ewidentnie się podniosła i zaczęła grać żwawiej, a gospodarze mieli prawo zacząć obawiać się o pewny dotąd wynik. "Pomarańczowo-czarnych" bardzo ożywiło również wejście na boisko Mateusza Czyża który asystował przy bramce Michalika.

W 66 minucie Warzycha dośrodkował z prawej strony w pole karne, obrońca Sokoła Tomasz Mik odbił piłkę głową tak niefortunnie, że skierował ją do własnej bramki obok bezradnego bramkarza. 3:3! A to jeszcze nie koniec, gdyż w 74 minucie kapitalnym, niepowtarzalnym nie tyle strzałem, co kopnięciem spod prawie linii bocznej bezpośrednio do bramki skierował drugi raz tego dnia Michalik. Nie wiemy, czy taki był pomysł, wiemy, że wyszło idealnie i niespodziewanie wyszliśmy na prowadzenie w tym meczu. Na chwilę jednak uśmiechy nam zeszły z twarzy, gdyż lewy pomocnik Sokoła Piekarczyk strzelił swoją drugą bramkę i również świetnym uderzeniem zza pola karnego nie dał szans Cichońskiemu. Nasza drużyna jednak była w takim gazie, że jeszcze bardziej zaczęła atakować, czego skutkiem była bramka Karola Skury po drugiej tego dnia asyście Czyża. Później jeszcze został podyktowany w 88 minucie rzut karny, który na bramkę zamienił (tym razem nie na raty jak przed tygodniem) Robert Czykiel. Przy stanie 4-6 został zakończony ten szalony niczym rollercoaster mecz.

Takie mecze nie zdarzają się co tydzień, ani nawet co rundę. W skrócie - przy stanie 3-0 w 50 minucie, strzeliliśmy w ciągu 24 minut cztery gole i odwróciliśmy losy meczu - to było kluczowe. A później dołożyliśmy kolejne dwa. I to nie w starciu z outsiderem rozgrywek, tylko drużyną która w dwóch pierwszych kolejkach odniosła dwa pewne zwycięstwa, i to na wyjeździe. Także wielka chwała i szacunek wszystkim znajdującym się na boisku, za walkę i zaangażowanie do ostatniej minuty. Na tą chwilę po trzech kolejkach mamy dwie wyjazdowe wygrane oraz jedną domową porażkę. Mecz taki jak ten sprawił że drużyna zyskała pewność siebie. Teraz trzeba trzymać kciuki by zwycięska ścieżka była kontynuowana również na naszym stadionie na Karbiu. Okazja do tego będzie już w sobotę w starciu z Czarnymi Sucha Góra. Już teraz gorąco zapraszamy na ten mecz :)

SOKÓŁ II ORZECH - NADZIEJA BYTOM 4:6 (2:0)

Niesler'19, Łagodziśki 32', Piekarczyk 50', 66' - Dzionsko 52', Michalik 57', 74', Mik 66'(sam) Skura 82', Czykiel 88'(k). 

NADZIEJA: 

Cichoński - Warzycha, Czykiel, Kubacki, Zawadzki - Dziagacz, Michalik (77'Barlik), Jeżycki (C), Kolanek (55'Czyż), Dzionsko (81' Kaczerewski) - Skura.

SOKÓŁ: 

Kwaśniewski (46'Szołtysik), Cichoń (81' Grabowski), Łagodzński, Kafka (60'W.Langosz), Kosiński, P.Langosz (40'Domogała), Łuczak, Nik, Niesler, Piekarczyk, Tomala.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości