Wywiad z Adamem Furgalińskim
Adam Furgaliński w Nadziei Bytom jest od samego początku. Jego miłość do klubu oraz zaangażowanie na boisku, jesienią zostało nagrodzone wręczeniem opaski kapitana. Niestety nasz środkowy obrońca od początku sezonu zmagał się z licznymi kontuzjami i dziś powoli wraca do optymalnego zdrowia. Korzystając z okazji postanowiliśmy przeprowadzić z naszym kapitanem wywiad, który przeczytać możecie poniżej.
Obecnie zmagasz się z kontuzją, która wyeliminowała cię z treningów na kilka tygodni. Jaką diagnozę postawili lekarze oraz jak wygląda leczenie urazu?
- Niestety trafiło na mnie... W trakcie gry w poprzednim sezonie ponadrywałem przyczepy przymięśniowe pachwin oraz mięśnia prostego brzucha. Jest to kontuzja dość przewlekła ale mam nadzieję, że szybko wrócę do gry. Jeśli chodzi o leczenie to musiałem ograniczyć wysiłek fizyczny do minimum oraz zostałem skierowany na fizykoterapię. Na chwilę obecną zaczynam powoli trenować zgodnie z zaleceniami lekarza.
Kiedy więc kibice Nadziei mogą oczekiwać twojego powrotu na boisko?
- Na to pytanie ciężko jednoznacznie odpowiedzieć, gdyż lekarz przewidział dla mnie minimum dwa miesiące przerwy. Jednak sam widzę że kontuzja leczy się szybciej niż było to zakładane. Czysto hipotetycznie mogę powiedzieć, że w połowie marca dołączę do drużyny na boisku.
Jak w takim razie wytrzymasz tak długi okres bez kontaktu z piłką? Nie obawiasz się, że odbije się to na twojej formie w rundzie wiosennej?
- Sam doskonale wiesz że nie wytrzymuję, jednak zmuszony jestem na razie unikać piłki. Jak mówiłem, zaczynam treningi zgodnie z zaleceniami lekarza, a czy odbije się to na mojej formie w rundzie wiosennej to pokaże czas i najlepiej zweryfikuje boisko.
Pod twoją nieobecność funkcję kapitana w zespole przejął Damian Kozłowski. Jak oceniasz ten wybór i czy twój następca podoła obowiązkom na tej funkcji?
- Wybór jest dobry. Sądzę że w tej roli Hasselhoff (jeden z pseudonimów Damiana przyp. red.) na boisku sprawdzi się bez problemu.
Jesteś w klubie od samego początku. Jakie zauważasz zmiany w Nadziei przez te kilka miesięcy?
- Podstawową to wynik z Boruszowicami 0-13 na 2-1 (śmiech), a tak poważnie to klub się cały czas rozwija, umacnia swoją pozycję, zdobywa sponsorów, no i oczywiście powiększa nam się zarząd. Nie da się nie zauważyć zmian w kadrze, pojawiły się nowe osoby, niektóre zrezygnowały, no ale cóż tak bywa. Dla mnie najważniejszą zmianą jest klimat, jaki panuje w drużynie (nie tylko na boisku, ale i poza nim) i ze swojej perspektywy oceniam to bardzo pozytywnie.
Jak w takim razie twoim zdaniem rysuje się przyszłość najmłodszego klubu piłkarskiego w Bytomiu?
- Na razie raczkujemy i wszystko zaczynamy od zera, ale ciężką pracą można osiągnąć wiele i sądzę, że to będzie najlepszy komentarz.
Jakie są twoje cele osobiste oraz dotyczące całego zespołu na rundę wiosenną?
- Najważniejszy, to jak najszybciej powrócić na boisko. Następnie grać na 200% możliwości, wygrywać i schodzić z boiska z podniesioną głową.
Jaki moment, sytuację, wydarzenie w Nadziei wspominasz najmilej?
- Sądzę, że jest to pytanie retoryczne, ponieważ odpowiedź jest jedna - pierwsze, upragnione trzy punkty, na które tak się czekało. Oprócz tego jest mnóstwo fajnych sytuacji. Ostatnia, rozbrajająca wręcz, to nasz czarny koń, albo jak kto woli, 12 zawodnik na sparingu z Górnikiem Bobrowniki Śląskie.
Komentarze