Juniorzy: godne pożegnanie z ligą mimo osłabień
Juniorzy w niedzielę przegrali z Tempem Stolarzowice 0:1, ale zważając na fakt, że rywal walczy o mistrzostwo ligi, a w dodatku nasz zespół był osłabiony, to dla całej drużyny należą się wielkie brawa. To był ostatni mecz "Młodych Lwów", bo w ostatnich dwóch kolejkach otrzymają walkowery. Relacja w rozwinięciu...
W niedzielne przedpołudnie juniorom przyszło w ostatnim meczu w tym sezonie zmierzyć się z drużyną lidera Tempa Stolarzowice. Niestety, kartki i kontuzje sprawiły, że tego meczu nie rozpoczynamy w najsilniejszym składzie, mimo wszystko walczymy i to jak równy z równym z faworyzowanym przeciwnikiem.
Gospodarze w pierwszej połowie mądrze grają piłką, a nam coraz bardziej brakuje sił ze względu na pogodę i tego, że jesteśmy zmuszeni dużo biegać. Powoduje to dużo miejsca w środku, z którego raz po raz zawodnicy Tempa posyłają groźne piłki, ale albo radzą sobie z nimi nasi stoperzy, albo na posterunku jest Pietrasch, albo przeciwnicy pudłują. No, raz pomaga nam słupek.
Z przodu odpowiadamy anemicznym strzałem po rzucie rożnym, który mimo wszystko z kłopotami łapie bramkarz przeciwników. Do tego ładnym rzutem wolnym w wykonaniu Kolanka, gdzie zabrakło naprawdę niewiele i wreszcie najlepsza nasza sytuacja w tej połowie. Doskonałe dogranie w pole karne od Jasińskiego do Iciaszka, ale niestety w kluczowym momencie "Burakowi" załączyła się fantazja rodem z FIFY i zamiast prosto przyjąć piłkę i uderzyć na bramkę postanowił zrobić efektowne kółeczko zapominając piłki...
Trzeba też wspomnieć, że jedną sytuację sam na sam zabierają nam gospodarze, gdzie ich ostatni zawodnik zagarnia piłkę ręką. Niestety, sędzia zdecydował się pokazać mu zaledwie żółtą kartkę. Druga połowa to już słabsza gra tak z jednej jak i z drugiej strony. Po obu drużynach widać było, ile kosztowało ich bieganie przez pierwsze 40 minut w upale. Gospodarze tworzą w zasadzie jedną sytuację, którą niestety wykorzystują. Dogranie z boku boiska, drzemka naszych obrońców i strzał z bliska, przy którym nasz bramkarz nie miał za wiele do powiedzenia. Do tego parę razy zakotłowało się pod bramką po wrzutkach z boku oraz przeciwnicy oddali kilka ładnych, ale ostatecznie niecelnych strzałów z daleka.
My za to mamy szansę po wrzutce Glebowicza, którą paruje przed siebie bramkarz przeciwników, na piłkę z impetem wpada jeden z obrońców i niestety... trafia wprost w ręce swojego bramkarza. Do tego trzeba dodać kilka prób głównie z boków boiska, gdzie jednak zabrakło trochę dokładności przy dograniach. I tyle, tak kończy się ten meczu, w którym może i przeciwnicy byli odrobinę lepsi, ale na pewno nikt patrząc na spotkanie nie powiedziałby, że właśnie mierzy się drużyna pierwsza z ostatnią.
Co do podsumowania meczu, to brawa za walkę, ambicję i zostawione zdrowie, zwłaszcza przy tej pogodzie. Na podsumowania całego sezonu w wykonaniu juniorów jeszcze przyjdzie czas, tym niemniej już trzeba myśleć o kolejnym sezonie i rozpocząć treningi, które będą miały za zadanie nas do niego jak najlepiej przygotować.
Tempo Stolarzowice - Nadzieja Bytom 1:0 (0:0)
Bramka: Łuczak 48.
Tempo: Dominik Gowik (40. Kevin Kusch) - Tomasz Chudy, Patryk Dubkowiecki, Piotr Hilbig (65. Sebastian Bodora), Marek Kauder, Robert Kudlek, Dominik Kwiatkowski, Łukasz Łuczak, Grzegorz Ogrodnik, Tomasz Ratajek, Kamil Salwin.
Nadzieja: Sebastian Pietrasch - Szymon Gajda (50. Adam Florek), Denis Glebowicz, Sebastian Iciaszek, Jakub Jasiński (55. Marcin Dzierżawski), Jakub Jendrzej (55. Łukasz Wilewski), Dominik Kolanek, Jakub Kołodziej, Patryk Kubacki, Mateusz Polnau (60. Mateusz Duszyński), Mateusz Wronka.
Żółte kartki: Dubkowiecki, Ratajek, Bodora.
Komentarze