Juniorzy: liga wojewódzka błędów nie wybacza
Po pierwszej połowie Nadzieja remisowała 1:1 ze Stadionem Śląskim i miała mnóstwo okazji bramkowych. Po zmianie stron goście wyszli na prowadzenie 3:1, a w ostatnim niespełna kwadransie urządzili sobie trening strzelecki.
Debiut w lidze wojewódzkiej, na przeciw uznana marka jaką w śląskiej piłce młodzieżowej jest Stadion Śląski, a więc coś, na co czekaliśmy od ostatniego meczu w czerwcu. Niestety, w mecz wchodzimy źle. Najpierw po ładnej indywidualnej akcji i strzale z dystansu na posterunku jest Bartek Szybiak, ale po chwili piękne prostopadłe podanie do skrzydłowego gości, który dość szczęśliwym strzałem od słupka daje rywalom prowadzenie.
Odpowiedzieć mogliśmy po chwili, ale po rzucie rożnym piłka odbiła się od naszego zawodnika 3 metry przed bramką i nie miał kto skierować jej do siatki. Po chwili kolejna dobra okazja w naszym wykonaniu. W sytuacji sam na sam uderza Przemek Chojnowski, piłka po rękach bramkarza i zostaje ostatecznie wybita przez obrońcę. Po chwili Przemek jest w podobnej sytuacji z drugiej strony, ale niestety tym razem anemiczny strzał nie sprawił kłopotów bramkarzowi rywali.
W kolejnej akcji wyrównujemy, a ładnym strzałem nad bramkarzem popisuje się Marcin Fitler i tym sposobem zdobywamy pierwszą bramkę w tym sezonie. Po chwili mogliśmy iść za ciosem. Dobre prostopadłe podanie do Marcina Kaczerewskiego, a ten chyba był popychany przed bramką rywali, ale gwizdek sędziego milczał. Rywale w tej połowie odpowiadają jeszcze ładną akcją z lewej strony, po której nieprawdopodobną interwencją popisuje się Bartek. Chwilę przed przerwą mogliśmy wyprowadzić zabójczą kontrę. Od połowy sam na sam z bramkarzem pobiegł Chojnowski, ale w kluczowym momencie zabrakło wykończenia.
Podsumowując na pewno dobra pierwsza połowa w naszym wykonaniu. Nie ma co ukrywać że piłkę miał przeciwnik i granie nią, to jest to, czego nam wybitnie brakowało w tej połowie, ale jeśli patrzeć na stwarzane sytuacje, to jednak my mogliśmy prowadzić.
Na drugą połowę wychodzimy z zamiarem, aby powalczyć. Niestety już po chwili dwa błędy indywidualne i po 10 minutach przegrywamy 1:3. Najpierw zaspaliśmy w strefie i tracimy bramkę z głowy, a po chwili nieudany drybling ostatniego obrońcy, a rywale takie prezenty wykorzystują. W meczu stać nas na jeszcze tylko jedną dobrą akcję. Lewym skrzydłem popędził Marcin, ale w kluczowym momencie nie podał do będącego samemu w polu karnym Przemka, uwikłał się w drybling i rywale przejęli piłkę.
Niestety na 15 minut przed końcem kończy się dla nas mecz. Wraz ze stratą czwartej bramki na boisku zostaje tylko jedna drużyna, która skrzętnie wykorzystuje naszą postawę i w przeciągu 12 minut strzela nam 6 bramek. Ostateczny wynik 9:1, którego raczej po pierwszej połowie nikt by nie przewidział.
Cóż początki bywają ciężkie natomiast pierwsza połowa pokazała, że nawet nie grając najlepiej, możemy się przeciwstawić mocnym rywalom dobrą defensywą i szybką grą z kontry. Nic to, wszyscy chyba zdawali sobie sprawę, że łatwe mecze wygrane na stojąco się skończyły, a przed nami dużo pracy na treningach, a szansa na rewanż już za pół roku.
Komentarze