Juniorzy starsi: co za piękna niedziela!
Wiosenne granie rozpoczęli juniorzy starsi, którzy rozegrali zaległy mecz z rundy jesiennej. Niezwykle trudny, bo z dotychczasowym wiceliderem. "Młode Lwy" jednak zwyciężyły 8:4 i zrównali się punktami z liderem, którego podejmą za tydzień.
Pogoda do grania wręcz idealna, boisko też całkiem ładne także zaczynamy od mocnego uderzenia. W zasadzie każda długa piłka przechodziła za fatalnie tego dnia ustawiającą się defensywę rywali. Prowadzenie mógł nam dać Mateusz Duszyński, ale w dogodnej sytuacji kopnął obok bramki. Chwilę później Marcin Fitler uderza z dystansu, a piłka na nasze nieszczęście trafia tylko w słupek. Chwilę później kolejna daleka piłka za obronę, ale w dogodnej sytuacji Duszyński głową trafia wprost w bramkarza rywali. Do tego bardzo groźny rzut rożny, po którym nie potrafimy wepchnąć piłki do siatki z kilku metrów i ostatecznie bramkarz rywali rozpaczliwym wślizgiem wybija ją na kolejny korner.
Wreszcie Duszyński marnuje następną okazję, a w kolejnej po wybiciu naszego bramkarza w sytuacji sam na sam pokonuje bramkarza rywali i prowadzimy 1:0. Chwilę później pierwsze ostrzeżenie od gospodarzy, gdy po kiksie w naszej obronie w sytuacji sam na sam napastnik rywali zlekceważył naszego bramkarza i ostatecznie nie trafił do siatki. Chwilę później kolejna dobra akcja rywali, ale w sytuacji sam na sam pomocnikowi Piekar zbyt daleko odskoczyła piłka.
Po tej akcji bierzemy się do roboty. Dalekie wybicie Bartka Szybiaka, o piłkę powalczył Duszyński, ale został uprzedzony przez obrońcę gospodarzy, który do spółki z bramkarzem mogą zapisać sobie bramkę. Mimo wszystko było nam to za mało. Kolejna dobra piłka ze środka i po raz kolejny Duszyński w sytuacji sam na sam pokonuje bramkarza gości. Po tej bramce trochę uspokajamy się ze skutecznością, kilka razy dobrze interweniuje bramkarz rywali, obijamy też poprzeczkę i to dwukrotnie. Wreszcie około 35 minuty przytomne zachowanie Fitlera, który dopadł do piłki w polu karnym i mierzonym strzałem wyprowadza nas zespół na czterobramkowe prowadzenie.
Nie cieszyliśmy się z niego zbyt długo, bo do głosu doszli rywale i po ładnym uderzeniu z rzutu wolnego zdobywają kontaktową bramkę. Następnie podobny rzut wolny na nasze szczęście tym razem rywale pudłują. Pudłują także chwilę później po dobrym uderzeniu z 16 metra. I gdy wydawało się, że pierwsza połowa zakończy się prowadzeniem 4-1, sprawy we własne ręce (a w zasadzie nogi) postanowił wziąć Fitler, który pięknym strzałem z dystansu pokonał po raz piąty bramkarza rywali.
Na drugą połowę rywale wychodzą zmotywowani, jednak już po chwili ładna akcja Fitlera, po której nasz pomocnik zdobywa kolejnego gola. Niestety dla Marcina, po drodze piłka odbiła się gdzieś od obrońcy rywali, a sędzia tego spotkania postanowił zapisać bramkę jako samobójczą. Chwilę później już nie było żadnych wątpliwości, przepiękne uderzenie z dystansu Fitlera i nasz pomocnik kompletuje hat-tricka już teraz oficjalnie nawet w protokole sędziowskim:).
7:1, nokaut, kilka zmian i ogólne odpuszczenie powodują, że rywale najpierw po sytuacji sam na sam, po chwili po samobójczej bramce Patryka Gwioździka zmniejszają rozmiary porażki. Mimo wszystko dalej tworzymy liczne sytuacje, niestety nie grzeszymy już skutecznością. Ostatecznie do końca meczu obie drużyny zdobywają po jednej bramce, my po strzale Duszyńskiego, który pozazdrościł Fitlerowi urody jego bramek i bardzo ładnym strzałem od poprzeczki pokonał bramkarza rywali.
Końcowy wynik 8:4 bardziej pasowałby pewnie do rozgrywek hokejowych, no ale to nie nasz problem. Dzisiaj możemy się cieszyć z tego, co zaprezentowaliśmy na boisku, bo momentami wyglądało to naprawdę dobrze. Kolejny mecz z liderem w niedzielę.
KS Piekary Śląskie - Nadzieja Bytom 4:8 (1:5)
Bramki: Majchrzak 33, 71, Gwioździk 78 (samob.), Pawlik 90 - Duszyński 12, 21, 91, Będkowski 18, 51 (samob.), Fitler 25, 44, 60.
KS: Radosław Sycha - Dawid Będkowski, Kamil Duchnik (46. Robert Pawlik), Patrick Dytko, Dawid Froch, Marcel Kołodziej, Rafał Kucharczyk, Mariusz Majchrzak, Dawid Pietrzyk, Mateusz Romek, Maciej Szysler.
Nadzieja: Bartłomiej Szybiak - Dominik Warzycha, Jakub Jasiński (65. Bartłomiej Dzionsko), Patryk Gwioździk, Dominik Kolanek - Jakub Dukowski (60. Jakub Jendrzej), Mateusz Długosz (70. Kamil Świątek), Szymon Gajda, Marcin Fitler (67. Marcin Kaczerewski), Patryk Kubacki (55. Dominik Szczypiński) - Mateusz Duszyński.
Żółte kartki: Pawlik - Duszyński.
Komentarze