Seniorzy: sytuacji mnóstwo, bramka tylko jedna
Ostatnie dwa mecze rundy jesiennej momentami były świetne w naszym wykonaniu. Niestety, nie potrafimy wykorzystywać swoich sytuacji, których i z Rozbarkiem, i z Tęczą było tyle, że można nimi obdzielić kilka spotkań. To się zemściło, bo zamiast sześciu punktów, mamy tylko jeden.
Niewykorzystane sytuacje się mszczą
Naprawdę ciężko zrozumieć, jak przegraliśmy niedzielny pojedynek w Zendku z miejscową Tęczą. Pierwsza połowa to nasza gra piłką, rywale ograniczają się do dalekich wybić na szybkich napastników, którzy ostatecznie w tej połowie oddają 2-3 strzały na naszą bramkę, ale były one niecelne albo na posterunku był Mirek Zagórski. Do tego marnują jedną wyśmienitą sytuację sam na sam, gdzie w pojedynku z napastnikiem rywali górą nasz bramkarz.
My z przodu mamy sporo sytuacji i aż dziwne, że żadna z nich nie zakończyła się bramką. Zaczął Denis Glebowicz, który w sytuacji sam na sam zbyt długo zwlekał ze strzałem i rywale zabrali mu piłkę. Chwilę później dobra wrzutka z rzutu rożnego, w polu karnym dobrze odnalazł się Jakub Jeżycki, ale jego strzał głową trafił wprost w interweniującego bramkarza rywali. W kolejnej sytuacji dobra wrzutka z boku Kamila Siwarskiego, z 5 metra strzela Sebastian Klyszcz, ale trafia wprost w interweniującego bramkarza.
Dobrą akcję przeprowadził też Siwarski, który założył siatkę, wbiegł w pole karne i niestety niecelnie odegrał, piłka ostatecznie trafiła w tej akcji pod nogi Glebowicza, który z kilku metrów trafił wprost w interweniującego bramkarza rywali. Do tego kilka strzałów z dogodnych pozycji, które jednak były niecelne. Następnie duża kontrowersja. Sam na sam z bramkarzem popędził Klyszcz, puścił sobie piłkę obok bramkarza, który go sfaulował poza polem karnym, ale sędzia w tej sytuacji zdecydował się pokazać tylko żółtą kartkę. Wreszcie ostatnia akcja w tej połowie. prostopadłe podanie w nasze pole karne, drzemka defensywy i w sytuacji sam na sam tracimy bramkę do szatni.
O drugiej połowie można napisać tyle, że się odbyła. Rywale zaraz na jej początku zdobywają bramkę, a później może i my mamy piłkę, ale walimy głową w mur, a rywale po szybkich kontrach tworzą sobie jeszcze kilka okazji z których jedną wykorzystują i ostatecznie przegrywamy 0:3.
Po raz kolejny szkoda. Gramy bardzo, ale to bardzo nierówno w tej rundzie i po dobrej pierwszej połowie przychodzi ta gorsza (albo odwrotnie). Minusem naszym jest też spora nieskuteczność. Przy tylu okazjach naprawdę musimy te nasze dobre momenty lepiej wykorzystywać. Nic to, teraz od stycznia trzeba wziąć się za treningi, bo mimo nie najlepszego dorobku punktowego momentami było naprawdę bardzo dobrze. Teraz tylko popracować nad tym żeby te momenty zdarzały się częściej.
Zwycięstwo wypadło z garści
Pierwsze 45 minut to chyba najlepsze nasze minuty w tym sezonie. Może akcji bramkowych jakoś specjalnie nie było wiele, bo jednak szwankowało trochę ostatnie podanie, ale sama gra wyglądała naprawdę rewelacyjnie (jak na nasze możliwości:)). Dobrą sytuację marnuje Denis Glebowicz, który po przejęciu piłki popędził sam na sam z bramkarzem i z ostrego kąta uderzył dość niecelnie.
Wreszcie przytomne podanie ze środka do Daniela Kukuły, który w sytuacji sam na sam pokonuje bramkarza rywali. Niestety, w drugiej połowie kompletnie przestajemy grać w piłkę, a rywale marnują najpierw doskonałą sytuację po wrzutce i strzale głową, potem mają jeszcze z 2-3 sytuacje, w których mogli wymyślić coś lepszego, a ostatecznie przekombinowali i zgrywali piłkę już w polu karnym do nikogo.
Wreszcie rzut wolny z 20 metra. Dobry strzał, który broni Mirek Zagórski, ale po strzale troszkę zdrzemnęliśmy się i rywale po dobitce z ostrego kąta doprowadzają do remisu. W tej sytuacji każdy myślał, że uskrzydleni tym golem rywale będą nas atakować do ostatniego gwizdka. Następuje jednak nasz zryw i naprawdę zabrakło tylko i aż szczęścia. Zaczął Kukuła, który z 3 metrów trafił wprost w próbującego interweniować bramkarza.
Po chwili indywidualna akcja Kamila Siwarskiego, którą w polu karnym ręką zatrzymuje obrońca rywali. Efekt to rzut karny, który został... niewykorzystany. Wreszcie ostatnia akcja meczu. W sytuacji 4 na 1 z ostatnim obrońcą rywali przekombinowaliśmy i nie oddaliśmy nawet strzału.
Podsumowując mecz ten na pewno pokazał, że potrafimy grać w piłkę. Szkoda, że tylko 45 minut. Minusem jest też to, że po takich 45 minutach, mając piłkę przez tyle czasu i to na połowie rywali, po prostu musimy prowadzić sporo więcej, niż marne jak się okazało 1:0.
Komentarze