Seniorzy: napastnicy rozstrzelali Czarnych!
Po wielu miesiącach oczekiwania w końcu wygraliśmy mecz ligowy. Seniorzy na wyjeździe pokonali Czarnych Kozłowa Góra 4:2. Świetnie spisali się napastnicy, bo każdy wpisał się na listę strzelców. Zapraszamy do przeczytania relacji z meczu.
W piękne sobotnie popołudnie na bardzo fajnej murawie w Kozłowej Górze przyszło nam stoczyć mecz z miejscową drużyną Czarnych. Murawa naprawdę fajna, ale boisko samo w sobie bardzo specyficzne (jedna strona bardzo mocno pod górkę).
Mecz zaczynamy z górki i z zamiarem wykorzystania tego faktu. I od początku zabieramy się do pracy. Najpierw ekwilibrystyczny strzał Pytlika nie znalazł drogi do bramki. Potem jeszcze uderzenie głową po rzucie rożnym Jeżyckiego obronił bramkarz. Wreszcie do trzech razy sztuka podanie na wolne pole do Kandziory, zgranie do środka, błąd bramkarza i piłkę do pustej bramki pakuje Pytlik. Chwilę później idziemy za ciosem, piłkę przejął znów Pytlik, obrońcy przeciwnika rozstąpili się przed nim jak Morze Czerwone przed Mojżeszem, a Adam przez nikogo nieatakowany spokojnie minął bramkarza i wpakował piłkę do siatki. 2:0 dla nas i... dalej idziemy za ciosem.
Dobre dogranie z boku boiska, sprytny strzał Pytlika w świetny sposób broni bramkarz gospodarzy. Do tego groźny rzut wolny w wykonaniu Barlika oraz dwie dobre wrzutki z rzutów wolnych, których na bramki nie potrafili zamienić Bajor i Mazurkiewicz. Ogólnie była to najlepsza połowa w tej rundzie w naszym wykonaniu. Goście, nie licząc jednego zmarnowanego sam na sam z ostrego kąta i kilku strzałów z dalszej odległości, które nie zagroziły bramce Wiśniewskiego, nie stworzyli nic.
Drugą połowę mieliśmy już pod górkę, co starali się mocno wykorzystać gospodarze. Ale my świetnie odpowiadamy. Długa piłka do Bajora, który mija bramkarza i będąc poza polem karnym przy końcowej linii boiska sobie tylko znanym sposobem umieszcza piłkę w siatce. 3:0 i wydawałoby się pozamiatane, i tak by pewnie było, gdybyśmy przetrwali jeszcze kilka minut bez straty bramki. Niestety, wrzutka w pole karne, ostro zaatakowany Wiśniewski popełnia błąd, z którego korzysta napastnik gospodarzy pakując piłkę do bramki.
Gospodarze poczuli wiatr w żagle ruszają do przodu i... nadziewają się na kontrę w wykonaniu Bajora, który jest sfaulowany w polu karnym. Do rzutu karnego podchodzi Tomasz Prymka, ale jego strzał broni bramkarz rywali. Rywali, których ta interwencja wyraźnie uskrzydliła. Po chwili w bardzo podobny sposób zdobywają drugą bramkę. Wrzutka z rzutu rożnego, niezdecydowanie naszego bramkarza i obrony kończy się strzałem z bliskiej odległości zawodnika z Kozłowej Góry. Strzał ten jeszcze jakimś cudem broni Wiśniewski, ale wobec dobitki był już bezradny. 3:2 i z bezpiecznej przewagi zrobiło się gorąco.
Na szczęście przetrwaliśmy kilkanaście kolejnych minut, w których niby to rywale cisnęli, ale prawdę mówiąc nie potrafię sobie przypomnieć jakiejkolwiek ich sytuacji, która poważnie zagroziłaby naszej bramce. W jednej z ostatnich akcji meczu po dalekim wybiciu "Wiśni" i wielkim błędzie stopera gospodarzy piłkę ze spokojem w siatce umieszcza Tomacz Pękacz i pierwsza wygrana tej wiosny staje się faktem.
Nie ma co popadać jednak w hurraoptymizm. Nasza sytuacja dalej jest zła i trzeba zrobić wszystko żeby zapunktować w kolejnych spotkaniach. A okazja do tego już w najbliższą sobotę, jednak o punkty będzie niesamowicie trudno, bo na nasz stadion przyjeżdża jeden z kandydatów do awansu, czyli Górnik Bobrowniki.
Czarni Kozłowa Góra - Nadzieja Bytom 2:4 (0:2)
Bramki: Przerwa 51, Kurzac 63 - Pytlik dwie 28, 30, Bajor 47, Pękacz 90+2.
Czarni: Sebastian Migus - Daniel Bacik (46. Mateusz Bodora), Marcin Bacik, Michał Joszki (65. Krzysztof Grabiński), Denis Kurzac (80. Łukasz Ciupiński), Bartłomiej Lizurek (55. Rafał Konowoł), Adrian Musialik, Rafał Przerwa, Łukasz Wasążnik, Marcin Wieczorek, Patryk Żalek.
Nadzieja: Kamil Wiśniewski - Paweł Wierzbowski, Robert Mazurkiewicz, Michał Zawadzki - Aleksander Barlik (89. Damian Ciemięga), Robert Czykiel, Jakub Jeżycki (46. Martin Majchrzak), Tomasz Prymka, Mateusz Kandziora - Adam Pytlik (80. Tomasz Pękacz), Oskar Bajor (67. Sebastian Klyszcz).
Żółte kartki: Bajor, Jeżycki, T. Prymka - Wasążnik, Joszki.
Komentarze