Seniorzy: prawie zatrzymaliśmy wicelidera
W minioną sobotę drużyna seniorów po bardzo dobrym meczu przegrała z Górnikiem Bobrowniki Śląskie 1:2. Wicelider A-klasy może mówić o dużym szczęściu, bo zgarnął komplet punktów nie będąc drużyną lepszą. Dla nas to dobry prognostyk przed bardzo ważnymi meczami. Relacja w rozwinięciu...
W sobotę przyszło nam rywalizować z drużyną Górnika Bobrowniki Śląskie, czyli jednym z kandydatów do awansu. Patrząc na poprzednie wyniki uzyskiwane u siebie, przed meczem musiał być trochę strach o wynik. Jak się ostatecznie okazało, bać to się musieli przeciwnicy, do ostatnich sekund spotkania drżąc, czy aby skazana na pożarcie Nadzieja nie zrobi im psikusa i nie urwie punktów.
Mecz zaczynamy właściwie od bramki. Dobre dogranie Kukuły do wchodzącego z głębi pola Bajora, który w sytuacji sam na sam płaskim strzałem pokonuje bramkarza gości. Niestety, równie szybko jak wychodzimy na prowadzenie, to je tracimy. Daleki wyrzut z autu, błąd w kryciu i pomocnik gości na raty doprowadza do wyrównania.
Nie zraża nas to i próbujemy dalej odzyskać prowadzenie. Najpierw po dobrym dograniu z rogu szesnastki Kukule zabrakło naprawdę niewiele żeby wpakować piłkę do siatki, a ostatecznie wbijający ją do bramki przeciwnika Pytlik był na spalonym. Chwilę potem dobra centra z rzutu rożnego, strzał głową Klyszcza, na raty bo na raty, ale broni bramkarz Górnika.
Goście w pierwszej połowie mają jeszcze trzy groźne sytuacje. Dwie daruje im Wiśniewski dość niepewnymi wyjściami z bramki (jedna z nich kończy się nawet poprzeczką), trzecią stwarzają sami i tym razem Wiśniewski rehabilituje się broniąc groźny strzał z ostrego kąta. Na koniec połowy mamy jeszcze okazję na bramkę do szatni, ale po dobrym podaniu Barlik z ostrego kąta nie trafia w bramkę.
Druga połowa to coraz większa nerwowość w szeregach gości, którym uciekał czas i pewne punkty. Niestety, na 15 minut przed końcem, po jednym z licznych rzutów wolnych, raz pogubiła się nasza obrona i przegrywamy 1:2. Uczciwie trzeba powiedzieć, że do tej bramki nie przypominam sobie żadnego zagrożenia ze strony przeciwników. Chwilę po bramce marnujemy najlepszą sytuację do wyrównania. Podanie na wolne pole do Kukuły, a ten w sytuacji sam na sam z bramkarzem postanawia okiwać obrońcę, potem następnego, potem kolejnego... W każdym razie ostatecznie z tej akcji nic nie wyszło.
Ostatnie minuty to już rozpaczliwe wrzutki w pole karne, gdzie niestety nie udało nam się zdobyć bramki, a szkoda. Na pewno z przebiegu meczu ciężko powiedzieć, że goście zasłużyli na wygraną . No i miło by było zobaczyć minę ich gwiazdorzącego cały mecz kapitana, który grając od dobrych kilku lat w A-klasie dalej uważa, że jest o klasę wyżej od wszystkich i patrząc na jego mniemanie o sobie powinien już zbawiać reprezentację i co najmniej o ligę mistrzów walczyć co roku.
Cóż, nam pozostaje teraz tylko, albo aż, wygrać z Przyszłością Nowe Chechło, co pomoże nam opuścić strefę spadkową i będzie dobrym startem do kilkunastu decydujących dni, podczas których rozegra się walka o nasz ligowy byt. Po tym co zaprezentowaliśmy jednak w sobotę jestem spokojny o losy naszego zespołu. Wystarczy grać z taką samą determinacją i zaangażowaniem, a wyniki na pewno będą satysfakcjonujące.
Nadzieja Bytom - Górnik Bobrowniki Śląskie 1:2 (1:1)
Bajor 7 - Chwolik 10, Żydek 75
Nadzieja: Kamil Wiśniewski - Paweł Wierzbowski, Robert Mazurkiewicz, Michał Zawadzki - Aleksander Barlik, Sebastian Klyszcz, Oskar Bajor (46. Robert Czykiel, Jakub Jeżycki, Mateusz Kandziora (67. Martin Majchrzak) - Daniel Kukuła, Adam Pytlik (86. Tomasz Pękacz).
Górnik: Przemysław Wycisk - Manuel Chwolik, Marian Kaminiorz, Artur Kowalewski (85. Tomasz Boczek), Damian Matejczyk, Łukasz Mitas (68. Arkadiusz Ucieszyński), Dawid Paruzel (60. Sławomir Żydek), Łukasz Suder, Maksymilian Tomala (46. Karol Banaś), Grzegorz Ucieszyński, Dariusz Woźnica.
Żółte kartki: Barlik, Klyszcz - Suder.
Komentarze