Sparing: do przerwy super, a po niej... MASAKRA!

Sparing: do przerwy super, a po niej... MASAKRA!

Tak wysokiej porażki w tym roku jeszcze nie było. Silesia Miechowice wygrała z naszym zespołem 11:3. Dramatyczna była druga połowa, bo po pierwszej przegrywaliśmy 2:3 i prezentowaliśmy się naprawdę dobrze na tle silnego rywala.

W czwartkowy wieczór rozegraliśmy ostatni w lutym mecz sparingowy. Tym razem przyszedł czas na starcie z Silesią Miechowice, czyli drużyną, która w katowickiej okręgówce zajmuje 11. miejsce. W relacji skupimy się głównie na akcjach bramkowych, bo tych było mnóstwo.

Zaczęło się obiecująco, bo to my wyszliśmy na prowadzenie. Obrońca Silesii wycofał do bramkarza, na niego ruszył Kamil Siwarski i ofiarnym wślizgiem wbił piłkę do bramki. Rywale jednak szybko odwrócili wynik, choć dwie z trzech bramek nie powinny zostać uznane. Najpierw jeden z zawodników zgrywał głową do kolegi będącego na spalonym, który pokonał Macieja Biskupa strzałem po długim rogu. Później była miękka wrzutka w pole karne, zgranie do kolegi, który mocnym strzałem pod poprzeczkę strzelił na 2:1. Trzecia bramka miechowiczan to ewidentne spalony, który nie został zauważony. Napastnik Silesii wychodzi na czystą pozycję, znowu zagrywa do partnera i mamy 3:1.

Tuż przed przerwą udaje nam się zdobyć kontaktowego gola. Jakub Jeżycki przerzuca na lewą stronę, gdzie niepilnowany Mateusz Kandziora wbiega w pole karne i bardzo mocnym strzałem w krótki róg trafia do siatki.

Pierwsza połowa ogólnie była bardzo dobra w naszym wykonaniu. Było kilka akcji, kiedy pograliśmy z pierwszej piłki i od razu tworzyła się sytuacja bramkowa. Ogólnie było wiele pomysłu i chęci do gry. Tak to właśnie powinno wyglądać. Pewnie wszyscy byliby bardzo zadowoleni ze swojej postawy, ale przyszła druga połowa i plusy przysłoniły ogromne minusy.

W naszej obronie spustoszenie zaczęły siać prostopadłe podania. Po pierwszym z nich napastnik Silesii nawinął naszych dwóch obrońców i spokojnie pokonał Biskupa. Następnie była strata w środku pola i kontra, po której zawodnik rywali znalazł się sam na sam z bramkarzem i wykorzystał okazję. Minęło dosłownie kilkadziesiąt i kopia tej sytuacji skończyła się utratą szóstej bramki. Chwilę później kolejna strata, zagranie na wolne pole i Biskup ponownie bez szans w starciu z napastnikiem.

W końcu udało się nam strzelić trzeciego gola. Mateusz Duszyński ruszył na bramkarza Silesii, wygrał z nim przebitkę i trafił do pustej bramki. Niestety, błędy z tyłu znowu dały o sobie znać. Najpierw złe wybicie Roberta Mazurkiewicza i kolejny wykorzystany pojedynek z naszym bramkarzem. Potem padły trzy niemal identyczne bramki. Za każdym razem był przerzut na lewą stronę, gdzie kompletnie nie było krycia, zawodnik naszego rywala sam biegł w pole karne i tylko dogrywał do kolegi, który miał przed sobą pustą bramkę.

Przegraliśmy 3:11, z czego osiem bramek padło w drugiej połowie. Dramat. To słowo najlepiej oddaje nasze wyczyny na boisku. Druga połowa kompletnie nie przypominała pierwszej. Zarówno z tyłu, jak i z przodu, przypominało to podwórkowe kopanie bez jakiejkolwiek odpowiedzialności taktycznej.

Jedyny plus jest taki, że to zdarzyło się w sparingu i jeżeli wszyscy wyciągną wnioski, to taka wpadka już więcej się nie powtórzy. Najważniejsze, że pierwsza połowa była bardzo dobra i trzeba zrobić wszystko, aby taką Nadzieję oglądać od kwietnia w lidze.

Nadzieja Bytom - Silesia Miechowice 3:11 (2:3)
Bramki: Kamil Siwarski, Mateusz Kandziora, Mateusz Duszyński.

Nadzieja: Maciej Biskup - Paweł Wierzbowski, Rafał Klyta, Robert Mazurkiewicz, Michał Zawadzki - Dominik Warzycha, Damian Ciemięga, Jakub Jeżycki, Kamil Siwarski, Mateusz Kandziora - Aleksander Barlik.

W drugiej połowie grali: Adam Pytlik, Tomasz Krawczyk, Mateusz Duszyński, Szymon Gajda, Marcin Fitler, Dominik Kolanek, Patryk Kubacki.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości